Bomi pilnie potrzebuje 50 mln zł by zacząć normalnie funkcjonować i mieć szansę na przetrwanie. W tym celu na 10 października zwołuje walne, które ma zdecydować o warunkowym podniesieniu kapitału. W planach jest emisja do 120 mln warrantów zamiennych na akcje. Oprócz tego rozważane będzie także wypuszczenie do 2,5 mln warrantów z prawem do objęcia akcji skierowanych do menedżerów spółki. Przypomnijmy, że na wrześniowym walnym koncepcja z nowymi emisjami nie wypaliła z powodu braku kworum. Teraz będzie łatwiej bo ten wymóg nie będzie obowiązywał.
Obecnie kapitał spółki dzieli się na 61,7 mln akcji. Zarząd zamierza zaoferować nowe papiery wybranym inwestorom. Mogą być nimi m.in. aktualni wierzyciele spółki, osoby udzielające Bomi pożyczek lub inne osoby zainteresowane dofinansowaniem, a w wypadku emisji obligacji, obligatariusze udzielający środków finansowych służących restrukturyzacji. Spółka nie podała ceny emisyjnej nowych akcji, określła tylko swoje potrzeby.
– W związku z prowadzonymi działaniami restrukturyzacyjnymi, w tym prowadzonymi w ramach postepowania upadłościowego, spółka odczuwa obecnie zwiększone, pilne zapotrzebowanie na środki finansowe. Poziom zapotrzebowania zarząd szacuje na ok. 50 mln zł. – czytamy w uzasadnieniu do projektów uchwał na NWZA Bomi. >> Pełną treść znajdziesz tutaj.
Cena emisyjna nowych akcji zostanie ustalona w oparciu o zainteresowanie rynku wejściem w Bomi, którego sytuacja jest skrajnie trudna.
– Sytuacja w spółce jest ciężka. Restrukturyzacja przesuwa się w czasie. Nie od dziś wiadomo, że spółka potrzebuje środków na bieżącą działalność, a prezes wspominał o tym już w lipcu. Z powodu braku środków ma problemy z zatowarowaniem. Dodatkowo nie działa system płatności kartami, bo w związku z upadłością banki wypowiedziały umowy Bomi. To wszystko będzie widoczne w wynikach III i IV kwartału. Spodziewam się dużego spadku przychodów. Niemniej sukces emisji będzie szansą na powolne wychodzenie z problemów. – mówi Maciej Kabat, analityk DM AmerBrokers.
Mimo problemów spółka nie składa broni. Jednym z rozwiązań ma być franczyza. Jak donosi gazeta.pl, na takich zasadach zaczął już funkcjonować pierwszy sklep Bomi w CH Madison w Gdańsku. Na początku października w takim modelu mają zostać otwarte sklepy w CH Batory w Gdyni i w CH Matarnia w Gdańsku.
– W moim odczuciu spółka nie ma jasnego planu restrukturyzacji. Podobno jest wariant, który zakłada całościowe przejście na model franczyzowy. Jest szansa, że wówczas sklepy Bomi będą efektywniej zarządzane. Obecnie w grupie tylko kilka sklepów generuje straty. Są to placówki usytuowane w mniejszych miastach. W dużych aglomeracjach jest lepiej. W modelu franczyzowym też trzeba będzie patrzeć na to indywidualnie. – podkreśla Maciej Kabat.
Nieco ponad miesiąc temu sąd zdecydował o upadłości układowej spółki, która daje ochronę przed wierzycielami. W I półroczu Bomi zanotowało aż 735 mln zł straty netto. Przyczyniło się do tego m. in. utworzenie 680 mln zł rezerw z tytułu trwałej utraty wartości aktywów. Na koniec czerwca zobowiązania krótkoterminowe wynosiły 433 mln zł. >> Zobacz jak rynek zareagował na uzyskanie przez Bomi ochrony sądowej, dającej możliwość dalszego działania.
Na czwartkowej sesji kurs Bomi próbuje odbijać. Jednak na razie to odbicie na otarcie łez, bo w tym roku kurs został zmasakrowany spadając z ponad 2 zł poniżej 30 gr.