Wtorkowa sesja na GPW rozpoczęła się od kontynuacji wczorajszego mocnego rajdu na JSW. Po tym jak w poniedziałek notowania węglowej spółki wystrzeliły w górę o 33,95 proc. do 21,70 zł, dziś w pierwszej godzinie notowań zaatakowały poziom 26,94 zł (+24,15 proc.). Tym samym wybiły się one powyżej czerwcowego maksimum na 22,04 zł. Tam jednak najwyraźniej ktoś uznał, że taki spekulacyjny rajd, na tak dużej spółce, to już przesada, bo później notowania szybko się cofnęły. Po 7. kwadransach handlu za jedną akcję JSW płacono 22,26 zł, czyli zaledwie o 2,6 proc. więcej niż wczoraj i wobec 15,18 zł na pierwszej wrześniowej sesji.
Opisywany rajd na JSW to reakcja na pozostawienie przez Komisję Europejską węgla koksowego na liście surowców strategicznych. Lista ta stanowi „narzędzie wspierające rozwój polityki Unii Europejskiej, dzięki któremu łatwiej zidentyfikować można potrzeby inwestycyjne.” Niektórzy mogli się obawiać, że z tej listy koks zniknie, a to utrudniłoby m.in. dostęp JSW do finansowania.
Obserwując wczorajsze i dzisiejsze zachowanie JSW, wydaje się jednak, że sama decyzja Komisji to tylko pretekst. Trudno na gruncie fundamentów uzasadnić aż taki mocny wystrzał kursu. I jeżeli nie stoją za nim bardziej racjonalne powody, które jeszcze nie są znane szerszej publiczności, to w zestawieniu z ostatnią przeceną spółek covidowych i gamingowych, bardziej to zaczyna przypominać przerzucenie się sporej części spekulacyjnych inwestorów właśnie z tych spółek na przecenione państwowe molochy. Szczególnie, że dziś mocno zyskują spółki energetyczne. Enea rośnie o 6 proc. do 5,985 zł, PGE o 3,5 proc. do 5,84 zł, a Tauron o 3,3 proc. do 2,15 zł.
Państwowe molochy drożeją, a spółki covidowe z Biomed Lublin na czele tanieją. Akcje lubelskiej firmy tanieją o 10,9 proc. do 11,40 zł, zaliczając 4. kolejną spadkową sesję i są najtańsze od 1,5 miesiąca. Od szczytu na początku sierpnia akcje te zostały przecenione już o 65,2 proc. To zaniepokoiło jej władze, bo dziś przed sesją w serii tweetów, zdementowała pojawiające się informacje o zwolnieniach pracowników i jej złej kondycji finansowej. Jednocześnie spółka poinformowała, że „proces wytwarzania pierwszej serii immunuglobuliny anty-SARS CoV-2 do badań klinicznych przebiega w sposób niezakłócony”.
Jednocześnie trwa realizacja zysków na spółkach z innej, modnej od miesięcy, branży na GPW. Na spółach gamingowych. Tu uwaga inwestorów koncentruje się przede wszystkim na SimFabric. Jej akcje dziś spadają o 19 proc. do 33,60 zł, zaliczając po drodze już poziom 29,80 zł. Kurs SimFabric jest najniższy od początku czerwca, a od lipcowego szczytu spadł on aż o 66,4 proc. W ten sposób inwestorzy zareagowali na pojawiające się w sieci zarzuty odnośnie „pompowania” przez spółkę kursu za pomocą komunikatów giełdowych. Tymczasem zarząd SimFabric, zamiast odnieść się do tego merytorycznie, zagroził sprawą sądową. To rodzi podejrzenie, że faktycznie może coś być na rzeczy, a podobny proceder może mieć miejsce również w przypadku innych spółek gamingowych.
JSW, koncerny energetyczne, gaming i spółki covidowe to tylko wyrywek rynku. Ogólnie nastroje we wtorek na GPW nie są najlepsze. Prawie 2/3 spółek traciło na wartości, podczas gdy niespełna 1/4 zyskiwała. O godzinie 10:30 indeks WIG20, który rozpoczął dzień od niewielkich wzrostów, spadał o 0,57 proc. do 1.763 pkt. Pod kreską były też pozostałe warszawskie indeksy. Najwięcej tracił sWIG80 (-1,2 proc.), zaliczając 4. kolejną spadkową sesję i testując najniższe poziomy od końca lipca. Jeżeli przyjmiemy, że odwrót od popularnych w ostatnich miesiącach wśród inwestorów spółek ma trwały charakter, to spadki sWIG80 bardzo szybko mogą przyspieszyć.