Największą niespodzianką okazała się informacja o rozpoczętych przez Ministerstwo Skarbu Państwa pracach analitycznych nad ewentualnym połączeniem gigantów z branży paliwowej: PKN Orlen, Lotos i PGNiG. Jackiewicz podkreślił, że nie chce przesądzać, w jakiej formie i konfiguracji mogłoby dojść do tego połączenia. Wszystko ma zależeć od efektów analiz. Dodał, że w ciągu kilku-kilkunastu tygodni, najpóźniej do końca I kwartału, MSP określi wstępnie, czy takie połączenie miałoby sens. Przedstawiciel ministerstwa zapewnił, że nie ma planów wycofania spółek z giełdy.
Skarb Państwa w każdej ze spółek posiada dominującą pozycję. W ujęciu procentowym największe zaangażowanie – 70,83 proc. akcji wartych ok. 19,85 mld zł (po kursie z piątku) – ma w PGNiG. Ponad 53 proc. akcji SP posiada w Lotosie (2,57 mld zł), a najmniej, bo 27,52 proc., w Orlenie (7,44 mld zł).>> Sprawdź jakie akcje ma aktualnie Skarb Państwa
Pomysł połączenia gigantów sektora paliwowego nie jest nowy. O fuzji między Orlenem i Lotosem po raz pierwszy wspomniano ponad dekadę temu. Później wątek był powtarzany przez różne opcje polityczne, ale bez większych konkretów. W ubiegłym roku o możliwości połączenia mówił jeszcze przed wyborami parlamentarnymi ówczesny minister Andrzej Czerwiński. Jackiewicz uzasadnił powrót do planów przede wszystkim kwestią zabezpieczenia interesów Skarbu Państwa, głównie na wypadek próby wrogiego przejęcia. Drugim argumentem są potencjalnie do osiągnięcia efekty synergii.
Eksperci podzielają zdanie ministra, że magafuzja przyniesie spółkom korzyści i ułatwi zaistnienie na europejskim rynku. Kwestią otwartą jest, jak do pomysłu władzy podszedłby Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Część komentatorów uważa, że ewentualna konsolidacja niekorzystnie odbije się na cenach paliw na stacjach, a w dalszym rozrachunku obniży konkurencyjność krajowej gospodarki.
– Pewne aspekty synergii z połączenia PKN Orlen, Lotosu i PGNiG byłyby widoczne. Wśród nich na pewno zmniejszenie konkurencji na rynku paliwowym, co dla tak dużej spółki byłoby korzystne, jednak wydaje się, iż UOKiK mógłby mieć zastrzeżenia co do stworzenia tak dużego podmiotu. Z punktu widzenia wielkości, na pewno łatwiej byłoby spółkom negocjować różnego rodzaju kontrakty na dostawy surowców. Ponadto, spółki mogłyby w jeszcze lepszy sposób zmodyfikować swoją sieć stacji paliwowych. Wszystkie spółki natomiast angażują się w ostatnich latach w projekty wydobywcze ropy i gazu. W związku z tym istnieje szansa na wymianę know-how pomiędzy spółkami oraz potencjalne oszczędności kosztowe w związku z lepszym wykorzystaniem infrastruktury spółek. – uważa Mateusz Namysł z Raiffeisen Brokers.
Poniedziałkową sesję jedynie akcje PKN Orlen zakończyły na plusie (+2,3 proc.). Mniej szczęścia mieli akcjonariusze gdańskiej rafinerii – papiery Lotosu potaniały o 0,1 proc. Najsłabiej wypadł PGNiG, którego akcje straciły aż 3,6 proc.

Kopalnia Sierra Gorda należąca do KGHM jest ulokowana na północy Chile. (Fot. mat. prasowe KGHM)
Nowa rada nadzorcza KGHM przyjrzy się decyzjom Herberta Wirtha
Szerokim echem na rynku odbiły się też wypowiedzi ministra na temat KGHM. Dawid Jackiewicz zasygnalizował, że nowa rada nadzorcza (walne w tej sprawie zaplanowano na 18 stycznia) zajmie się oceną i audytem dotychczasowej działalności zarządu z Herbertem Wirthem na czele. Pod lupę trafią zagraniczne projekty, zwłaszcza inwestycja w Chile. Ministerstwo chce wiedzieć, na ile była ona zasadna. Minister dodał, że oczekuje od władz KGHM-u przedstawienia planu dywersyfikacji działalności spółki, tak aby nie była ona narażona na spadające ceny miedzi.
– Kiedyś KGHM był zaangażowany w telekomunikację, dziś przy tak niskich cenach miedzi widać, że tego typu zaangażowanie by się przydało. (…) Oczekuję od rady nadzorczej przeglądu zagranicznych projektów inwestycyjnych przeprowadzonych przez zarząd KGHM, w tym zwłaszcza w Chile, na ile była zasadna, gdyż mamy pewne wątpliwości. – powiedział minister skarbu Dawid Jackiewicz (PAP).
Eksperci podkreślają, że trudno sobie wyobrazić, aby KGHM na obecnym etapie wycofał się z inwestycji w Chile. Przejęcie Quadry i uruchomienie kopalni Sierra Gorda kosztowały lubińską spółkę miliardy złotych i były jednym z największych tego typu przedsięwzięć na świecie. Dodatkowo, spółka wciąż pracuje nad zwiększeniem efektywności chilijskiej kopalni. Obecnie niskie ceny metali (przede wszystkim miedzi i molibdenu) sprawiają, że zbycie Sierra Gorda za dobrą cenę byłoby arcytrudnym zadaniem.
Na rynku spekuluje się, że nieprzychylna ocena zagranicznych inwestycji byłaby jednym z argumentów do wymiany prezesa Herberta Wirtha, który na rynku i w samej spółce cieszy się dobrą opinią. Jeszcze w październiku w media informowały, że nieoficjalnym kandydatem na nowego szefa KGHM jest Krzysztof Skóra z PiS, który za czasów koalicyjnego rządu Jarosława Kaczyńskiego stał na czele lubińskiej spółki.
Kolejny gorący wątek to sprawa podatku od kopalin. Z najnowszych doniesień wynika, że trwają prace, aby danina uchwalona jeszcze przez rząd Donalda Tuska została albo zniesiona, albo znacznie ograniczona, albo zmodyfikowana na korzyść KGHM. Nowe regulacje miałyby obowiązywać od 2017 r.
Zniesienie podatku od kopalin, jeszcze przed wyborami, zapowiadała Beata Szydło, określając go jako niesprawiedliwy i zbyt uciążliwy dla miedziowej spółki. W 2015 roku KGHM wpłacił do budżetu państwa blisko 1,5 mld zł podatku. Według doniesień medialnych, w tym roku rząd chce, aby do wspólnej kasy trafiło ok. 1,1 mld zł tytułem podatku od kopalin.

(Fot. mat własne/PZU)
PZU i PKO BP dorzucą się do ratowania polskiego górnictwa?
Dawid Jackiewicz odniósł się także do pytania o możliwość zaangażowania kapitałowego PZU i PKO BP w sektor górniczy. Minister z jednej strony uciął spekulacje, mówiąc że w tej chwili nie ma ani decyzji ani rozmów w tej kwestii. Z drugiej strony nie wykluczył takiej możliwości w przyszłości. W tym zakresie decydująca ma być opinia ministra energii.
Słowa ministra SP nie zrobiły dobrego wrażenia na inwestorach. W poniedziałek kursy akcji PKO BP i PZU zaraz po publikacji spadły o kilka procent. Pod koniec dnia próbę odreagowania podjęły notowania ubezpieczyciela. Przez pewien czas kurs wyszedł nawet na plus, ale ostatecznie na zamknięciu strata wyniosła 1,2 proc. W znacznie gorszej sytuacji znaleźli się posiadacze papierów największego polskiego banku notowanego na GPW. Tu przecena wyniosła aż 4,6 proc.
– Wydaje się, iż spółki energetyczne mają duże potrzeby inwestycyjne, a dywidenda z tych spółek również przydałaby się budżetowi. W związku z tym szuka się innych możliwości sfinansowania górnictwa. Można powiedzieć, że jeżeli rzeczywiście doszłoby do tego, to PZU i PKO BP zostałyby ukarane za dobre wyniki finansowe, gdyż trudno dopatrzyć się efektów synergii pomiędzy branżą finansową, a spółkami z sektora górniczego. – komentuje Mateusz Namysł z Raiffeisen Brokers.