Tytułowa widokówka nie napawa optymizmem. Sytuacja akcjonariuszy ukraińskiego producenta węgla jest podobna do warunków, w jakich pracują górnicy: jest ciężko, ciemno i w każdej chwili może zarwać się sufit. Zresztą osuwanie się wyrobiska nie jest niczym nowym. W maju zeszłego roku kurs przełamał linię rachitycznego trendu wzrostowego i od tamtej pory konsekwentnie drąży wykres, kreśląc kolejne dołki.
analizę techniczną walorów Coal Energy wraz z prognozą kierunku i zasięgu ruchu
W lipcu bieżącego roku kurs zanotował historyczne minimum na poziomie 1,80 zł i rozpoczął trwającą kilka miesięcy korektę spadków. Niestety, kupującym nie udało się przełamać sekwencji coraz niżej położonych szczytów. Próby przedostania się powyżej poziomu 3 zł spełzły na niczym – w tej strefie uaktywniała się podaż, szczodrze zasypując popyt akcjami. Co więcej, odreagowanie zostało wykorzystane do dystrybucji akcji. Linia wskaźnika AD nie była skorelowana z wykresem, a układ szczytów i dołków nie pozostawiał wątpliwości: akcje parzyły inwestorów w ręce niczym rozżarzone węgielki. Na domiar złego w poniedziałek została przełamana linia czteromiesięcznych wzrostów. Obserwatorzy notowań akcji spółki nie powinni być zaskoczeni takim rozwojem wydarzeń, gdyż RSI już wcześniej zapowiadał taki zwrot, łamiąc linię trendu.
Najbliższe wsparcie znajduje się na poziomie 2,09 zł, lecz nie należy pokładać w nim zbytnich nadziei. Uwzględniając odległość, na jaką kurs oddalił się od linii trendu podczas korekty, można śmiało założyć, że podobny dystans kurs przebędzie i po jej pokonaniu. W praktyce oznacza to wysokie prawdopodobieństwo testu historycznego minimum.