
Filip Jeleń, współzałożyciel i prezes zarządu; Romuald Harwas wiceprezes zarządu i dyrektor finansowy Pure Biologics.
Daniel Paćkowski, StockWatch.pl: Pure Biologics chce pozyskać z emisji akcji 17,5 mln zł. Oferta toczy się w wyjątkowym dla spółki momencie. Czy do tej emisji podchodzicie jak do emisji ratunkowej?
Filip Jeleń: Nie, tej emisji nie traktujemy jako ratunkowej. Myślę, że patrząc na kalendarz i śledząc nasze sprawozdania, w obliczu poinformowania we wrześniu rynku o planowanej emisji, było jasne, że to jest ten moment, gdy będziemy potrzebować dokapitalizowania. Zgodnie z prawidłami, do transakcji przygotowywaliśmy się od kilku miesięcy, a efektem tego jest emisja prospektowa.
Jak powszechnie wiadomo, środków na prowadzenie działalności wystarczy tylko do końca roku. Mówimy więc o 2-3 tygodniach. Zatem, co jeśli nie uda się zebrać planowanych środków. Czy Pure Biologics grozi bankructwo?
Filip Jeleń: Na ten moment takiej możliwości nie przewidujemy, mając dalej na względzie rozważane alternatywne źródła finansowania. Zwrócenie się do akcjonariuszy z prawem pierwszeństwa w tej emisji jest natomiast pewną naturalną formą sięgnięcia po kapitał, na której sukces liczymy.
Romuald Harwas: Zgodnie z tym, co przedstawiliśmy w prospekcie i raporcie kwartalnym, jeżeli emisja nie doszłaby do skutku, będziemy próbować zwrócić się po środki do inwestorów prywatnych, czyli private placement.
Pytam o wątek upadłości, ponieważ w prospekcie pojawia się wzmianka, że w wypadku fiaska emisji inwestorzy muszą się liczyć z ryzykiem upadłości lub nawet likwidacji spółki.
Filip Jeleń: Tak, biorąc pod uwagę obecne zasoby kapitałowe spółki i nieuprawdopodobnione na chwilę obecną warunki związane z podpisaniem umowy partneringowej, przy braku pozyskania środków z emisji jest to ryzyko, które z przyczyn formalnych i prawnych oraz czysto informacyjnych musiało zostać i zostało opisane w prospekcie – tego wymaga transparentność wobec naszych obecnych i przyszłych akcjonariuszy. Mamy jednak nadzieję, że z uwagi na moment biznesowy, w którym jesteśmy i liczne oczekiwane krótkoterminowe katalizatory wartości, zdołamy zamknąć emisję z sukcesem oraz krótko po tym, na bazie wyników fazy 0, pozyskać partnera, który przejmie dalsze finansowanie badań klinicznych.
Czyli należy do tego podchodzić jak do kwestii formalnej, a nie scenariusza, który wydarzy się zaraz po nieudanej emisji?
Filip Jeleń: Realizujemy różne działania, aby taki scenariusz się nie spełnił – to jest zupełna ostateczność. Opis ryzyk jest jednak wymagany regulacjami oraz jest niezmiernie istotny dla zachowania transparentności rynku i przekazania potencjalnym inwestorom najbardziej rzetelnych informacji o spółce, w celu podjęcia decyzji inwestycyjnej.
Zgodnie z dokumentem ofertowym, próg emisji wynosi 11 mln zł. Jeśli go nie przekroczycie, oferta zostanie odwołana. Dlaczego próg emisji ustalono akurat na tym poziomie? Z czego wynika ta liczba?
Filip Jeleń: Na nasz budżet, którego celem jest sfinansowanie działalności spółki do momentu, w którym uda nam się podpisać przynajmniej jedną umowę partneringową – zakładamy, że nastąpi to do końca pierwszego półrocza – składa się kilka elementów. Poza środkami od inwestorów, spodziewamy się wpływów z projektów grantowych oraz zwrotu podatku VAT oraz środków z tzw. fazowania – łącznie może to być do 17 mln zł. Szacujemy, że koszty naszej działalności w pierwszym półroczu 2024 r. wyniosą ok. 22 mln zł. Także 17,5 mln zł to kalkulacja, która ma nam zmaksymalizować szansę na realizację planu na pierwsze półrocze, a jednocześnie zakładająca pewien margines na wypadek gdyby nie udało się pozyskać z dodatkowych źródeł całości zakładanych środków. Kwota 11 mln to kwota pozwalająca realizować nam ten plan przez I kwartał 2024 r. i dająca nam czas na pozyskanie dalszego finansowania.
W pierwszym półroczu liczymy na kilka istotnych zdarzeń – podpisanie co najmniej jednej umowy partneringowej, pozyskanie grantów na nowe projekty lekowe (które pozwolą odbudować early pipeline), w których to projektach w pierwszych etapach nie będziemy potrzebowali dodatkowych środków na wkład własny, oraz pozyskanie dofinansowania projektu PB103 realizowanego przez kontrolowaną przez Pure Biologics spółkę Doto Medical. W tym ostatnim przypadku, jeśli uda nam się pozyskać grant, mamy ze strony poważnego funduszu deklarację pokrycia 7,5 mln zł wkładu własnego. Jednocześnie planujemy wprowadzić działania zmierzające do wznowienia działalności usługowej, które mogą pomóc zdywersyfikować źródła przychodów w przyszłości. Środki z tych dodatkowych źródeł, o których wspomniałem wcześniej (ponad koszty badań i pozostałe koszty operacyjne) wystarczą również na realizację tego celu, przy założeniu pozyskania ich w całości.
Jesteśmy w wymagającej sytuacji i zgadzam się, że to krótki horyzont, ale w wyniku kilku lat ciężkiej pracy znaleźliśmy się w miejscu, w którym w tak krótkiej perspektywie mogą wydarzyć się rzeczy, które odmienią sytuację spółki, W scenariusz, w którym nie zbierzemy kwoty 11 mln zł, zdecydowaliśmy, że lepiej tę ofertę odwołać i poszukać innego rodzaju finansowania.
Co w scenariuszu, jeśli przekroczycie próg emisji, ale nie zbierzecie pełnej puli? Które cele emisyjne pójdą pod nóż?
Filip Jeleń: Priorytetem jest dalsze finansowanie badania fazy 0, do której konsekwentnie zmierzamy. To jest najwyższy priorytet, tam upatrujemy największego skoku wartości projektów, a tym samym całej spółki. Wyniki osiągnięte w tym obszarze pomogą nam w partneringu. Tak naprawdę wszystkie cele emisyjne – również te dot. kosztów operacyjnych – służą realizacji tego nadrzędnego celu, jakim jest uzyskanie wstępnych wyników efektywności w ramach fazy 0. Założenia budżetowe są takie, aby zmaksymalizować szanse na zabezpieczenie co najmniej niezbędnych na pierwszą połowę przyszłego roku 22 mln zł.
Zakładając, że uda się pozyskać te 17,5 mln zł, do spółki wpłyną zwroty dotacyjne, zwroty VAT i fazowania projektów. To wystarczy tylko na kolejne pół roku działalności. Co potem?
Filip Jeleń: Minimum 22 mln zł pozwolą nam zabezpieczyć kolejne pół roku, ale sądzę, że ten okres uda się wydłużyć dzięki działaniom optymalizacyjnym. Mocno liczymy na komercjalizację pierwszego projektu, nowe, niewymagające w pierwszych okresach środki grantowe i zabezpieczenie rozwoju Doto Medical. To pokryłoby nam finansowanie w dłuższej perspektywie. Równolegle niezmiennie intensywnie pracujemy nad dalszym obniżeniem kosztów stałych. Istotną kwestią jest również to, że to wyniki badania fazy 0 uprawdopodabniają istotnie podpisanie umowy partneringowej w przynajmniej jednym z projektów, a to oznaczać będzie, że koszty dalszych badań będą ponoszone przez partnera, odciążając tym samy budżet spółki, a jednocześnie dają szanse na wpływy, w postaci choćby upfront payment. Dla transakcji w obszarze cząstek celujących w ROR1, która miała miejsce w niedawnym czasie była to kwota rzędu 10 mln USD.
No właśnie, porozmawiajmy o kosztach, bo to istotny temat, często poruszany także przez inwestorów. Gdzie spółka widzi pole do oszczędności?
Filip Jeleń: W 2023 r. wprowadziliśmy już wiele optymalizacji. Ale może zacznę od szerszego kontekstu, żeby wytłumaczyć co i dlaczego nam w tym momencie nadal najbardziej ciąży. W 2021 r. mieliśmy zabezpieczone finansowanie od inwestorów, szeroki pipeline projektów i bardzo dobry track record w pozyskiwaniu lewarujących kapitał własny grantów. Brakowało nam równocześnie powierzchni w wynajętym już w całości przez różne firmy parku technologicznym. Jeden z deweloperów, zadeklarował gotowość dostosowania powierzchni do naszych wymagań. Podjęliśmy więc decyzję o podpisaniu umowy i ok. rok temu przeprowadziliśmy się do nowych, wysokiej klasy laboratoriów. Po drodze bardzo istotnie zmieniło się jednak nasze otoczenie. Nie mówię tylko o globalnym sentymencie do sektora, który zdecydowanie ograniczył możliwości pozyskiwania finansowania od inwestorów, ale również braku dostępności nowych programów grantowych na rozwój projektów wczesnej fazy. To bardzo mocno wpłynęło na nasze założenia budżetowe i biznesowe. Obecnie część powierzchni laboratoryjnej nie jest wykorzystywana. W Polsce brakuje tego typu powierzchni – nawiązanie współpracy z firmą, która takiej powierzchni może potrzebować, pozwoliłoby nam dość istotnie obniżyć koszty.
A jak zmieniły się koszty w zakresie wynagrodzeń na przestrzeni roku? Podczas prezentacji padła liczba 53 pracowników, czyli znacznie mniej niż jeszcze rok temu.
Filip Jeleń: Zgadza się, rok temu mieliśmy 110 pracowników. Redukcja wynika z tego, że po poprzedniej rundzie finansowej musieliśmy podjąć pewne działania optymalizacyjne. Jednym z nich było wybranie dwóch kluczowych projektów z całego portfela, które najlepiej rokowały i miały najlepsze wyniki. Uzyskaliśmy założony efekt – wybrane projekty przeszły w tym roku badania na zwierzętach i otrzymały ciekawe wyniki. Kilka projektów czy współprac, które w międzyczasie rozwijaliśmy, musiało zostać zatrzymanych, a to oznaczało mniejsze zapotrzebowanie na pracowników, naukowców.
Romuald Harwas: Dodam, że redukcja zatrudnienia wynikała też z cyklu życia projektów. Głównie redukowaliśmy etaty pracowników odpowiedzialnych za etapy badań, które już się zakończyły. Przy braku nowych projektów – co wynikało w dużej mierze z niezależnego od nas wstrzymania napływu nowych środków grantowych – nie było dla nich pracy. Zatrzymaliśmy pracowników, którzy są odpowiedzialni za dalsze etapy badań oraz tych, którzy są najlepiej wykwalifikowani i w razie zmiany sytuacji mogą stanowić trzon, wokół którego można rozbudować zespół odpowiedzialny za early pipeline.
Emisji towarzyszy mocne hasło, że „pierwsza połowa 2024 r. ma być przełomowym okresem w historii spółki”. Co za tym stoi? Co takiego w przeciągu najbliższych miesięcy może się wydarzyć?
Filip Jeleń: W projekcie PB004 mamy złożony wniosek o zgodę na badanie kliniczne fazy 0. Wkrótce powinniśmy ją otrzymać i ruszyć z badaniami, które będą prowadzone w trybie open-label study, czyli na bieżąco będziemy otrzymywać wyniki od wykonawcy. Krótko mówiąc, za chwilę będziemy na etapie pierwszego podania preparatu człowiekowi. Liczę, że właśnie te wyniki pozwolą nam na sfinalizowanie pierwszego partneringu. Kolejną ważną kwestią jest drugi projekt, który jest niewiele z tyłu za PB004, czyli PB003G. Tu musimy jeszcze uzupełnić komplet badań przedklinicznych, i to jest jeden z celów emisyjnych. Mamy już obiecujące wyniki efektywności in vivo, musimy jeszcze przeprowadzić toksykologię na myszach. W dosyć krótkim czasie, bo mówimy tu o perspektywie półrocznej, powinniśmy być w stanie przedstawić wstępne wyniki badań efektywności obu cząsteczek u ludzi. Od dłuższego czasu prowadzimy rozmowy z wieloma podmiotami. Budujemy zainteresowanie naszymi projektami i na bieżąco aktualizujemy postępy. W perspektywie półrocza powinniśmy zawrzeć transakcję partneringową wobec przynajmniej jednego z nich. To byłoby duże wydarzenie dla spółki i nie mówię tu tylko o aspekcie finansowym.
Kolejna rzecz to nowa perspektywa finansowania projektów. Pierwsze konkursy, w których my i wiele innych spółek z GPW uczestniczymy, są już w toku. Mamy szansę w okolicach marca przyszłego roku otrzymać finansowanie na nowe projekty. To byłby swego rodzaju restart. Mając infrastrukturę i zespół, w pierwszych etapach jesteśmy w stanie wykazać wkład własny bez dodatkowych nakładów finansowych. Jest duża szansa, że to będzie nowe otwarcie wczesnych projektów rozwoju leków w Pure Biologics.
Na koniec wspomnę też o projekcie, który jest intensywnie rozwijany, czyli o urządzeniu medycznym opartym o aptamery. Projekt adresowany jest do pacjentów z przewlekłą chorobą nerek i prowadzony przez naszą spółkę celową Doto Medical. Jesteśmy na etapie poszukiwania finansowania grantowego i mamy list intencyjny na dofinansowanie spółki pod warunkiem pozyskania środków dotacyjnych. Łącznie oba te elementy dają nam perspektywę pozyskania 30 mln zł na rozwój projektu w okresie 2-3 lat działalności. Obecnie jesteśmy na etapie, w którym uzyskaliśmy potwierdzenie proof-of-principle.
Pewnym wyznacznikiem sentymentu rynku do spółki jest kurs akcji, który obecnie szoruje po dnie. Oprócz wciąż niezrealizowanych celów (komercjalizacja) jednym z przewijających się zarzutów jest kwestia słabej komunikacji. Czy przed emisją zarząd zrobił rachunek sumienia, dlaczego spółka zniknęła z radarów inwestorów?
Filip Jeleń: Nigdy nie zależało nam na ofensywnej komunikacji, czyli publikowaniu strumienia pozornie pozytywnych, ale w szerszej perspektywie nieistotnych informacji. Koncentrowaliśmy się w związku z tym na realnie znaczących zdarzeniach, których w naszej ocenie oczekiwali od nas inwestorzy. W 2023 r. Pure Biologics zrobił naprawdę duży postęp. Dowieźliśmy badania na zwierzętach, osiągnęliśmy kluczowe kamienie milowe z punktu widzenia projektów, w tym złożenie wniosku o zgodę FDA na badanie fazy 0 i przygotowaliśmy projekty do kontynuowania zapowiedzianego planu rozwoju. Te informacje staraliśmy się przedstawić inwestorom, bo uważamy, że właśnie tego typu konkrety im się należą.
Mamy poczucie, że to, co od jakiegoś czasu ciąży na spółce, to ocena terminowości realizacji celów. Kluczowy był w tym zakresie okres bezpośrednio po emisji w 2020 r., kiedy złapaliśmy 2-3 kwartały opóźnienia. Z perspektywy czasu można śmiało powiedzieć, że pewne rzeczy można było zrobić inaczej i przynajmniej części tych opóźnień uniknąć. Działamy jednak na żywym organizmie i nie wszystko da się przewidzieć. Ryzyko niepowodzenia jest wysokie, bo badamy niezbadane. To właśnie dlatego ten biznes wiąże się z potencjalnie wysokimi stopami zwrotu. Faktycznie, niektórych rzeczy nie udało nam się zamknąć w terminie, a dodatkowo zbiegło się to w czasie z globalnym pogorszeniem sentymentu do całego sektora biotech. Zdajemy sobie sprawę, że wielu akcjonariuszy Pure Biologics nie ma w tym momencie powodów do zadowolenia, ale trzeba też jasno powiedzieć, że po pięciu latach ciężkiej pracy jesteśmy potencjalnie blisko przełomowego momentu. Mamy przekonanie, że nasze flagowe projekty to optymalnie dopracowane cząsteczki. Prawda jest taka, że gdybyśmy w okresie 2021-2022 odpuścili optymalizację tych cząsteczek, to być może wygenerowalibyśmy zgodnie z harmonogramem kilka pozornie pozytywnych informacji dla inwestorów, ale dalsze etapy badań boleśnie zweryfikowałyby ich rzetelność. Strategiczne cele na 2023 r. zapowiedziane inwestorom podczas ostatniej rundy, udało nam się zrealizować. Przygotowaliśmy się w tym czasie do kontynuowania realizacji planu rozwoju projektów. Mamy przekonanie, że mimo wymagającego sentymentu, spółka jest w przełomowym momencie.
Romuald Harwas: W kwestii komunikacji dodam tylko, że w praktyce od pół roku byliśmy w procesie prospektowym. Obowiązywały nas publicity guidelines wyznaczone przez naszych doradców prawnych. Tak jak wspomniał prezes, ograniczyliśmy się do komunikowania tylko informacji, które były prawnie wymagane, jak wyniki badań na zwierzętach, złożenie patentów, przygotowanie cząsteczki do fazy 0, złożenie eIND – to wszystko, to były twarde konkrety. Prawdopodobnie, gdybyśmy nie byli w procesie prospektowym, ta komunikacja wyglądałaby trochę inaczej.
Co merytorycznie na przestrzeni roku udało się dowieźć spółce? Co dzieje się z projektami, które miały być zamknięte jeszcze w 2023 roku?
Romuald Harwas: Licząc od listopada ubiegłego roku mamy szereg istotnych osiągnięć. W grudniu 2022 r. zamknęliśmy negocjacje, ustaliliśmy plan badań i podpisaliśmy umowę na fazę 0. W kwietniu bieżącego roku wybraliśmy spośród laboratoryjnych cząsteczek kandydatów wiodących do badań na zwierzętach. W czerwcu złożyliśmy wnioski o ochronę patentową. W 2023 r. przeprowadziliśmy cały szereg badań na zwierzętach, czego zwieńczeniem było złożenie w listopadzie wniosku eIND, którego akceptacja jest niezbędna do rozpoczęcia fazy 0. Chcę podkreślić, że wszystkie strategiczne cele założone na ten rok, udało się zrealizować, i to przy zdecydowanie ograniczonych zasobach, w okolicznościach, w których zdecydowanie ograniczaliśmy zatrudnienie, co wiązało się z układaniem na nowo wielu procesów w firmie.
Sentyment do biotechu w tym roku był kiepski, ale w ostatnich dniach pojawiło się kilka pozytywnych informacji z krajowych spółek (Ryvu, Molecure), które rynek potrafił docenić. Czy to pierwsza jaskółka, że nadchodzi ocieplenie klimatu wokół branży?
Filip Jeleń: To, co pozostaje niezmienne, to fakt, że wciąż poruszamy się w niezwykle atrakcyjnej branży. Inwestycje w biotech wymagają od inwestorów cierpliwości, niezbędne jest też zaufanie do spółki. Mam oczywiście świadomość, że Pure Biologics je nadszarpnęło, ale mam też przekonanie, że w kończącym się roku dowieźliśmy naprawdę kluczowe konkrety. Z punktu widzenia sektorowego, działamy w branży, która buduje medycynę. Sentyment idzie cyklami i prędzej czy później wróci, ponieważ zapotrzebowanie na nowe leki jest wysokie. Mam głęboką nadzieję, że wkrótce dołożymy do tego swoją cegiełkę, ponieważ tak jak wcześniej wspominałem, w naprawdę krótkiej perspektywie spodziewamy się ważnych rozstrzygnięć, które będą miały fundamentalne znaczenie dla wyceny spółki. Chociażby w ostatnim czasie rynek udowodnił, że reaguje na pozytywne wyniki w projektach. Faza 0 to formuła, która szybko przynosi wymierne – bo oparte na badaniu w modelu ludzkim – wyniki efektywności. Brakuje nam dosłownie kilku miesięcy, by zweryfikować, czy naprawdę obiecujące wyniki z badań przedklinicznych potwierdzą się w fazie 0. Czekamy na to my, czekają na to nasi inwestorzy, czekają na to nasi potencjalni partnerzy.
Dziękuję Panom za rozmowę.
Dziękujemy.