Wiadomość mimo że spodziewana od bardzo dawna, jest szokiem dla akcjonariuszy, którzy wierzyli w uratowanie spółki. Złe wieści płynęły z DSS od początku roku, kiedy to po formalnie dobrych wynikach zeszłego roku, na rynek zaczęły docierać informacje o złej sytuacji płynnościowej spółki. W zaognionych sporach z podwykonawcami sytuacja wymknęła się spod kontroli i poszczególni wierzyciele zaczęli składać wnioski o upadłość DSS, wymuszając w ten sposób zapłatę. Nie bez znaczenia dla sytuacji spółki była też śmierć prezesa w październiku 2011 r. >> Przegląd bieżących wiadomości wraz z komentarzami tutaj.
Rynek przez jakiś czas liczył, że kłopoty są przejściowe, ale w ostatnich tygodniach sytuacja nabrała dramatycznego tempa. Zwołano walne zgromadzenie z wykropkowanym projektem uchwały o podwyższeniu kapitału. Zmian w spółce zażądały fundusze, posiadające znaczne pakiety akcji. Pięścią w stół uderzyli też obligatariusze. Jednak mijały dni i gdy kurs na niektórych sesjach znacznie zyskiwał, inwestorzy próbowali oddychać z ulgą. Niestety, w piątek tuż przed świętami na rynek trafiła informacja, iż zarząd złożył w warszawskim sądzie wniosek o ogłoszenie upadłości układowej, motywując to przede wszystkim zatorami płatniczymi ze strony partnera, dla którego DSS wykonywała odcinek podwarszawskiej autostrady. >> Cały komunikat tutaj.
– Bezpośrednie przyczyny powstania stanu niewypłacalności Emitenta wynikają z zaangażowania (…) w realizację projektów drogowych, w szczególności projektu budowy Autostrady A2. Wniosek o upadłość z możliwością dokonania układu został złożony przez zarząd Emitenta po przeprowadzeniu analizy wszystkich możliwych scenariuszy rozwiązania trudnej sytuacji finansowej. – czytamy w komunikacie DSS.
Upadłość układowa mogłaby ochronić spółkę przed roszczeniami wierzycieli i dać jej czas na restrukturyzację, jednak decyzję o tym podejmuje dopiero sąd, wymagając złożenia przez wierzycieli zgody na tego rodzaju działanie. Jak wiemy z historii upadających spółek na GPW, nie jest to gwarantowane. Jednak zanim zapadnie końcowa decyzja o ewentualnej likwidacji, może minąć wiele miesięcy, podczas których nastroje będą się zmieniać ze skrajności w skrajność, szczególnie jeśli likwidacja będzie oddalona, bądź postanowiona, a następnie zmieniana z układowej na likwidacyjną i odwrotnie. Nie jest to na pewno klimat do inwestowania, natomiast papiery DSS będą przyciągać inwestorów o najmocniejszych nerwach. Jest to gra najwyższego ryzyka, którą można określić tylko jako hazard, pamiętając że niektórzy tego właśnie szukają na giełdzie.
StockWatch.pl wskazywał na trudną sytuację DSS już od kilku kwartałów. Rating Altmana od wejścia spółki na giełdę pozostawał na alarmującym poziomie CCC lub CCC+, natomiast po IV kwartale spadł na poziom D. W naszym omówieniu wskazywaliśmy na znaczne zadłużenie, ujemne przepływy operacyjne oraz niską wycenę wskaźnikową, która jednak była bardziej źródłem ryzyka niż szansy.
– Poza wysoką dochodowością Grupy (szkoda że tylko księgową) oraz systematycznie prowadzoną działalnością badawczą i rozwojową, ukierunkowaną na innowacyjność, warto w tym miejscu również pamiętać o nienajlepszym standingu finansowym Grupy oraz nowej, niespodziewanej, sytuacji w jakiej znalazło się kierownictwo i główni akcjonariusze. Czynniki te w przypadku niekorzystnego obrotu spraw w gospodarce mogą sporo namieszać w fundamentach GKDSS i co za tym idzie wpłynąć na jej wycenę rynkową. – pisał w komentarzu do wyników III kwartału dr Tomasz Nawrocki, analityk StockWatch.pl. >> Pełna treść omówienia tutaj.
Walory DSS mają za sobą długotrwałą i bolesną przecenę, w ciągu ostatniego roku straciły aż 86 proc. wartości. W ciągu zaledwie trzech miesięcy spadek przekroczył 57 proc. >> Wykres kursu i jego reakcję na komunikaty możesz przeanalizować na stronie spółki w serwisie.
