Inwestorzy po powrocie z wydłużonej majówki dostali fangą w nos. Poniedziałkowy handel na warszawskiej giełdzie rozpoczął się pod dyktando czerwieni, podobnie jak na giełdach europejskich, a wcześniej azjatyckich. Tym razem to nie czynniki makroekonomiczne wystąpiły w roli straszaka, ale polityka, która powróciła strasząc giełdowe parkiety. Inwestorów wręcz przeraziły wyborcze rozstrzygnięcia we Francji i Grecji. Wygrana w pierwszym z krajów Hollande oznacza koniec ścisłej współpracy pomiędzy Merkel a Sarkozym w sytuacjach kryzysowych. Natomiast w Grecji mamy przegraną sił popierających reformy. W tej sytuacji niczym bumerang powróciły obawy o nasilenie się kryzysu finansowego w państwach zaliczanych do grupy PIIGS. >> Zmiany polityczne we Francji i Grecji dotyczą także naszego rynku >> Zobacz poranny komentarz do sesji.
– W Europie nic nie wskazuje na to by koniunktura w gospodarce mogła się poprawić. Do tego doszedł jeszcze czynnik polityczny w zawiązku z wyborami we Francji oraz Grecji. Nie wiadomo jak Hollande będzie dogadywał się z Merkel i jakie będzie jego nastawienie do biznesu. W Grecji natomiast może być problem z utworzeniem rządu i być może kraj ten będzie potrzebował kolejnego dofinansowania. Na rynku mamy dużo zagrożeń, co może powodować dalsze jego osuwanie. Na koniec pierwszego półrocza WIG20 powinien zejść w okolicę 2150 pkt. Większej zmienności oczekiwałbym w drugim półroczu. – mówi Marek Czachor, analityk Erste Securities.
W poniedziałek nie brakuje emocji. Po bardzo nerwowym początku notowań, w miarę upływu czasu sytuacja zaczęła się poprawiać. Przesłanką były bardzo dobre dane dotyczące zamówień w niemieckim przemyśle. W marcu zamówienia wzrosły o 2,2 proc. w ujęciu miesięcznym, a analitycy prognozowali 0,5-proc. wzrost. Niemniej to czynnik jednorazowy i nadal w centrum uwagi pozostaje Grecja.
– W moim przekonaniu na razie spadki nie są niczym groźnym. W tej chwili nie Francja jest ważna, a Grecja i to czy uda się tam stworzyć rząd. Jeśli nie, to pojawi się widmo nowych wyborów i kolejna niewiadoma może uruchomić mocniejszą wyprzedaż na rynku akcji. Sygnałem pojawienia się paniki byłby wzrost rentowności włoskich i hiszpańskich obligacji powyżej 6 proc. Dopiero wtedy politycy mogliby uruchomić drukarki, co dałoby szansę na dłuższy wzrost na rynku akcji. Na razie na rynku długu widać lekkie zaniepokojenie – rentowność hiszpańskich papierów wzrosła z 5,72 proc. do 5,82 proc. – podkreśla Piotr Kuczyński, główny analityk Xeliona.
>> Analitycy DM PKO BP są zdania, że męczący trend boczny będzie jednak wygasał. >> 5 powodów, które mają wyrwać giełdę z marazmu.
Choć na rynku paniki jeszcze nie widać, to powolne obsuwanie się indeksu blue chipów coraz bardziej zniechęca inwestorów. Wszyscy zastanawiają się gdzie jest twarde dno. Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, ponieważ zagrożeń jest cała masa.
– W ostatnim czasie znowu mamy wzrost awersji do ryzyka. Rynek zaczyna zastanawiać się jak mocno może zwolnić gospodarka amerykańska i jaka będzie recesja w wielu państwach strefy euro. Niemniej w dłuższym terminie na WIG20 nadal mamy konsolidację w przedziale od 2018 pkt. do 2400 pkt. Jednak konsolidacja zaczyna przeciągać się w dół i w krótkim terminie bardziej prawdopodobne są dalsze spadki. Twardego dna szukałbym w przedziale 2018-2100 pkt. W bardziej pesymistycznym scenariuszu jest też możliwość spadku poniżej ubiegłorocznego minimum na 2018 pkt. Wówczas historycznie silne wsparcia pojawią się na 1960 pkt. oraz 1900 pkt. Należy mieć świadomość, że bardzo duży wpływ na zachowanie indeksów będą miały informacje geopolityczne i dane makro. W zależności od tego jakie będą miały wydźwięk, takiego można oczekiwać ruchu. W dłuższym termie szanse na wzrosty bądź spadki oceniam 50/50. Myśląc o mocniejszym ruchu w górę należy pamiętać, że obecnie ważną barierą jest 2400-2433 pkt. Dopiero pokonanie tych poziomów otworzyłoby drogę ku mini-hossie. – uważa Michał Pietrzyca, analityk DM BOŚ.
Kliknij aby powiększyć
>> Skład indeksu największych giełdowych spółek >> oraz ich wskaźniki cenowe znajdziesz w serwisie StockWatch.pl
W ocenie Krzysztofa Borowskiego z SGH, dla WIG20 kluczowym wsparciem mogą okazać się okolice 2100 pkt. Jego zdaniem krótkoterminowy trend spadkowy lekko przyspiesza.
– Widać, że układ techniczny się pogorszył. Dobrze pokazuje to średnia ruchoma. Do tego mamy lekką dystrybucję akcji w rynek. Wskaźniki są mocno wyprzedane i teraz indeks blue chipów będzie próbował znaleźć dno pod odbicie. W moim odczuciu przebite zostanie wsparcie na 2157 pkt. i zatrzymanie nastąpi w okolicach 2094 pkt. Później możliwa jest korekta wzrostowa. Pierwsze oznaki poprawy widoczne byłby po pokonaniu najpierw 2252 pkt., a później 2294 pkt. – ocenia Krzysztof Borowski, z katedry bankowości SGH.
Poniedziałkowa przecena objęła wszystkie główne indeksy, ale z technicznego punktu widzenia sytuacja nie jest taka sama na wszystkich. Wyraźnie lepsze rokowania mają mWIG40 oraz sWIG80.
– Na WIG20 mieliśmy do czynienia ze złamaniem linii trendu wzrostowego, a na indeksach małych i średnich spółek tego nie obserwowaliśmy. Widać, że na rynku rządzi krajowy kapitał, który kieruje swoją uwagę w stronę mniejszych spółek. Dopóki zagranica się nie uaktywni, to nadal segment małych i średnich spółek będzie się wyróżniał na tle blue chipów. Na indeksie mWIG40 możemy mieć próbę budowania bazy pod kolejną falę wzrostową. Na razie jednak rynek zastanawia się, jak głęboka będzie korekta. Pierwszą oznaką poprawy byłoby przebicie 2490 pkt. – mówi ekspert z SGH.
Kliknij aby powiększyć
Zdaniem Krzysztofa Borowskiego, podobna sytuacja techniczna jest na sWIG80, gdzie teraz także obserwujemy korektę. Tutaj poprawę zasygnalizowałoby pokonanie oporu najpierw na 9961 pkt., a następnie ważniejszego 10159 pkt.
Kliknij aby powiększyć