Przez ostatnie 9 miesięcy kurs Enei ochoczo się wspinał, ale nic ciekawego z tego nie wyszło. Patrząc z długoterminowej perspektywy, kupującym nie udało się przełamać sekwencji coraz niżej uplasowanych szczytów i inicjatywę ponownie przejęła podaż.
analizę techniczną walorów ENEA wraz z prognozą kierunku i zasięgu ruchu
Pierwsze oznaki słabości pojawiły się pod koniec listopada, gdy kurs zawrócił nie sięgając górnego pułapu dziewięciomiesięcznego kanału. Negatywne symptomy nasiliły się w drugiej połowie stycznia, wraz z przełamaniem linii trendu wzrostowego. Ostatni płomyk nadziei zgasł wraz z ruchem powrotnym do przełamanej linii trendu: pożegnalny pocałunek i długi górny cień świecy z 3 stycznia bieżącego roku potwierdziły realizację negatywnego scenariusza.
Wczoraj na wykresie ukształtowała się luka bessy, której powstaniu towarzyszyło spore odchylenie wskaźnika Force Index, co oznacza kłopot z szybkim domknięciem wyrwy. Pomimo realizacji zasięgu spadków wynikającego z wysokości kanału, na rychłe zakończenie spadków nie ma co liczyć. Kurs może na chwilę powrócić w okolice dolnej wstęgi Bollingera, przebiegającej obecnie w okolicy 12,94 zł, ale krótkoterminowo należy spodziewać się ponownego testu ubiegłorocznych minimów na poziomie 11,96 zł. Znajduje się tam przedłużenie 161,8 proc. ostatniej fali spadkowej i właśnie na tym poziomie popyt może podjąć próbę powstrzymania spadków. Gdyby i to wsparcie zawiodło, to kolejna obronna fortyfikacja znajduje się w strefie 9,19-9,97 zł.