Wkrótce minie 15 lat od debiutu Agory na warszawskim parkiecie. Przez ten czas kurs przebył długą i bolesną dla inwestorów drogę – od euforycznych wzrostów w pierwszym roku notowań do powolnego acz systematycznego staczania się przez kolejne 14 lat. Doskonale widać to na historycznym wykresie waloru.
Dołek wszech czasów został osiągnięty w maju ubiegłego roku i od tamtej pory kurs próbuje odrobić przynajmniej część strat. Niestety, wzrostom nie towarzyszy wzrost zainteresowania walorem ze strony inwestorów. Handel akcjami Agory stopniowo zanika. Słupki wolumenu w ostatnich dwóch latach pozostają w korelacji ze spadającą liczbą czytelników flagowego produktu koncernu – Gazety Wyborczej.
W ostatnich tygodniach kurs konsolidował się w strefie 10,60-11,40 zł. Wygląda to na zbieranie sił przed próbą ataku na dwa istotne opory, wywodzące się z negatywnych formacji świecowych. W obu wypadkach stanowiły one lokalny punkt zwrotny i należy liczyć się z istnieniem podaży na tych poziomach cenowych. Na poniedziałkowej sesji gracze podjęli próbę opuszczenia strefy zagęszczenia cen, która spełzła na niczym. Popyt został brutalnie zgaszony, co widać po sporym górnym cieniu świecy. Wczorajsza sesja była konsekwencją poniedziałkowej porażki i gracze rozpoczęli dzień od wyprzedaży. Na koniec sesji czarny korpus praktycznie w całości przykrył poniedziałkową świecę. Jedynie miałki wolumen daje nadzieję, że nie mieliśmy do czynienia z formacją rewersalową. Zachowanie wskaźników jest typowe dla walorów, których kurs nie ma określonego trendu, więc trudno liczyć na impuls z ich strony.
Ożywienie na wykresie mogłoby spowodować dopiero przekonywujące pokonanie oporu na poziomie 12,10 zł. Udany atak otworzyłby drogę co najmniej w okolice 14,50 zł. Niestety, na razie wśród graczy nie widać ani chęci, ani sił do realizacji tego scenariusza.