
Największym zagrożeniem w inwestowaniu jesteś Ty sam. Jak określić swoją tolerancję na ryzyko?
Psychologiczny profil inwestora ma kluczowe znaczenie
Wielu inwestorów, zwłaszcza początkujących, skupia się na doborze instrumentów i potencjale zysków. Tymczasem największe ryzyko nie tkwi w spółce, ani w indeksie – ale w samym inwestorze. Takie podejście prezentuje prof. Katarzyna Sekścińska z Uniwersytetu Warszawskiego, która od lat bada psychologię finansów i decyzji inwestycyjnych.
– Jesteśmy zagrożeniem dla samych siebie i dla naszych finansów. To trzeba sobie powiedzieć uczciwie, że nawet jeśli cały świat nam będzie sprzyjać, to jak będziemy mieli ochotę to zepsuć, to to zrobimy. Dobrze jest wiedzieć jakie mamy predyspozycje ku temu, żeby szło nam trochę lepiej i jakie mamy ku temu, żeby szło nam trochę gorzej – powiedziała podczas konferencji „IKE Day” organizowanej przez portal StockWatch.pl Katarzyna Sekścińska, Uniwersytet Warszawski.
Psychologia w liczbach: Osobowość wyjaśnia prawie połowę naszych decyzji
Jak dodała, różnice między ludźmi w podejściu do inwestowania wynikają z cech osobowościowych. To, czy jesteśmy optymistami, jak postrzegamy własne kompetencje, jak definiujemy sukces finansowy – wszystko to wpływa na sposób podejmowania decyzji i ocenę ryzyka.
– Badania, które robiłam na potrzeby habilitacji […] pokazały, że co najmniej 45 proc. wariancji, czyli zmienności naszych decyzji inwestycyjnych, wynika właśnie z tego, kim jesteśmy – tłumaczy Katarzyna Sekścińska.
Na decyzje inwestycyjne istotny wpływ mają m.in.: sposób postrzegania czasu (czy myślimy długoterminowo czy krótkoterminowo), poziom optymizmu, poczucie kontroli nad wydarzeniami, tendencja do nadmiernego zaufania we własne umiejętności, potrzeba dominacji i statusu (m.in. cechy narcystyczne) czy postrzeganie pieniędzy jako miary własnej wartości i sukcesu.
– Jeśli pieniądze mają dla mnie wartość większą niż tylko nominały, jeśli są symbolem mojej tożsamości i tego, kim jestem, to inwestowanie nabiera zupełnie innego znaczenia. Staje się emocjonalnie obciążające – wyjaśniała ekspertka.
Emocje: Ukryty koszt inwestowania
Zmienność portfela to nie tylko problem finansowy – to przede wszystkim obciążenie psychiczne. Wielu inwestorów obsesyjnie kontroluje stan konta i składy portfela, przestając traktować inwestowanie jako część życia, a czyniąc z niego jego centrum. To prowadzi do chronicznego stresu, napięcia w relacjach i poczucia nieadekwatności.
– Zmienna wartość portfela niektórych z nas rozbija emocjonalnie. Inwestowanie, zamiast wspierać codzienne funkcjonowanie, staje się źródłem frustracji i napięć – również w związkach. A przecież kwestie finansowe to jeden z głównych powodów konfliktów w relacjach – zauważa prof. Sekścińska.
Według badań, aż 76 proc. polskich par ma doświadczenie kłótni o pieniądze, a temat inwestowania jest jednym z najrzadziej podejmowanych w rozmowach partnerskich.
Psychologiczny profil inwestora wpływa również na to, jak postrzegamy ryzyko i jak reagujemy na sygnały ostrzegawcze z rynku. Osoby z silną orientacją na sukces, wysokim optymizmem i cechami narcystycznymi mają tendencję do ignorowania zagrożeń i przeceniania swoich umiejętności przewidywania. Daje im to złudne poczucie kontroli nad rynkiem.
– Narcyzm pozwala nam wierzyć, że damy radę, że jesteśmy wyjątkowi. Ale to przekonanie często prowadzi do zbyt dużego ryzyka i bolesnych strat – mówiła ekspertka. To samo dotyczy osób z silnym poczuciem władzy, które zakładają, że skoro kontrolują inne aspekty życia, poradzą sobie również z rynkiem finansowym – dodała.
Jak rozpoznać swoją tolerancję na ryzyko?
Zdaniem prof. Sekścińskiej, kluczowe jest, by nie zaczynać od wyboru instrumentów, lecz od poznania siebie: swoich celów, motywacji, ograniczeń i emocjonalnych wzorców. Tylko w ten sposób można uniknąć pułapek, które czyhają nie na wykresach, ale w naszej głowie.
Określenie tolerancji na ryzyko nie jest prostym zadaniem, ale stanowi fundament skutecznego inwestowania. Zdaniem ekspertów nie wystarczy jedynie test skłonności do ryzyka – potrzebna jest głębsza autorefleksja i ocena kontekstu życiowego.
– Żeby móc zrozumieć, jak jest moja tolerancja na ryzyko, nie wystarczy test skłonności do ryzyka. To jest również sprawdzenie siebie w kontekście, w którym się jest. Jeżeli ma się trójkę dzieci na utrzymaniu, to ten kontekst jest totalnie inny niż wtedy, kiedy jestem singlem – podkreśla Katarzyna Sekścińska, Uniwersytet Warszawski.
Warto więc zadać sobie szereg pytań: jak reaguję na stratę pieniędzy? Czy potrafię spać spokojnie, gdy portfel traci 20 procent? Jakie mam cele i jaki horyzont czasowy inwestycji? Czy jestem gotów zaakceptować zmienność w imię potencjalnie wyższych zysków?
Ryzyko trzeba poczuć na własnej skórze
Dla wielu osób dopiero praktyka pozwala realnie zrozumieć własną tolerancję na ryzyko. Grzegorz Zalewski, doświadczony komentator rynku finansowego, zwraca uwagę na potrzebę stopniowego uczenia się rynku poprzez własne doświadczenia.
– Przez wiele lat powtarzałem ludziom, którzy chcieli inwestować: zacznij, dowiesz się mnóstwa rzeczy o sobie, których nie wiedziałeś i to da ci informacje na temat tego, co możesz zbudować, jaki możesz zbudować plan. Mogę sobie wyobrazić młodych ludzi, którzy chętnie podejmują ryzyko, bo mają niewiele do stracenia, ale wielu z nich szybko odkrywa, że to nie dla nich – komentuje Grzegorz Zalewski, przedstawiciel DM BOŚ.
Dopiero konfrontacja z realnymi stratami i emocjami pozwala zrozumieć, czy lepiej czujemy się w inwestycjach pasywnych, długoterminowych, czy w bardziej dynamicznym podejściu z większą kontrolą i częstszymi decyzjami.
Cele i kontekst – bez nich nie ma strategii
Przed wyborem jakichkolwiek instrumentów, inwestor powinien znać swój cel i przeliczyć go na konkretne liczby. Michał Wojciechowski z mBanku przypomina, że dopiero na tym etapie możemy ocenić, czy warto podejmować ryzyko – i jakie.
– Jeżeli ustalimy sobie cel i ten cel przeliczymy na konkretne pieniądze, może się okazać, że w ogóle nie musimy podejmować dużego ryzyka. Dopiero jeśli wiemy, ile musimy zarobić i w jakim czasie, możemy realistycznie ocenić, czy to jest do udźwignięcia psychicznie i finansowo – tłumaczył podczas konferencji IKE DAY Michał Wojciechowski, przedstawiciel BM mBanku.
W praktyce oznacza to, że młody inwestor z długim horyzontem i niskimi zobowiązaniami może mieć większy margines błędu i tolerancję na zmienność. Osoba tuż przed emeryturą z ograniczonym kapitałem będzie musiała podejść ostrożniej – nawet jeśli chciałaby więcej zarobić.
Psychologia inwestora, jego profil ryzyka i kontekst życiowy to czynniki, które mają pierwszorzędne znaczenie. Zanim więc zainwestujesz, zainwestuj czas w poznanie siebie – to może być najcenniejsza inwestycja, jaką zrobisz.
Z nagraniem całego panelu dyskusyjnego „Psychologia inwestowania, czyli jak uszyć portfel emerytalny na swoją miarę?” możesz zapoznać się tutaj: