Wakacje w pełni, ale mimo to na giełdach atmosfera jest daleka od letniej sielanki. W poniedziałek panikę na rynkach wywołała Hiszpania, której zagroziło widmo bankructwa. Na wieść o wystąpieniu o pomoc regionu Valencii do rządu centralnego, inwestorzy ruszyli do ostrej wyprzedaży. Światowe parkiety ogarnęła chaotyczna przecena, nie inaczej było na warszawskiej GPW, gdzie indeks WIG20 stracił blisko 3 proc.
We wtorek rynki nadal nie mogą otrząsnąć się z zapaści. W poprawie sytuacji przeszkodziła jednak informacja, jaka pojawiła się wczoraj po sesji w USA: agencja Moody’s obniżyła perspektywę ratingu kredytowego Niemiec, Holandii i Luksemburga ze stabilnej na negatywną z powodu narastającej niepewności wokół kryzysu zadłużeniowego w Europie. Agencja tłumaczyła, że istnieje coraz większe prawdopodobieństwo wystąpienia Grecji ze strefy euro, co będzie miało wpływ na wszystkie kraje należące do eurolandu. Jednocześnie zwracał także uwagę na duże prawdopodobieństwo, że wsparcia będą potrzebowały inne państwa strefy euro, przede wszystkim Hiszpania i Włochy. Spadki przypieczętowały kiepskie wstępne odczyty PMI dla przemysłu Niemiec i całej strefy euro.
>> Wtorkowe wstępne odczyty PMI dla przemysłu strefy euro, bazujące na ok. 85 proc. danych, spadły na najniższy poziom od 37 miesięcy. >> Strefa euro zawisła na skraju recesji.
W takich okolicznościach trudno o optymizm na giełdach, co doskonale pokazuje poranne otwarcie na WIG20, który po poniedziałkowym tąpnięciu nie miał sił na poranne odreagowanie we wtorek. Jednak eksperci zwracają uwagę na przesadną reakcję naszego parkietu wobec wczorajszych zdarzeń na świecie. Poniedziałkowa sesja na GPW wyglądała naprawdę groźnie, niemniej pojawiają się pewne przesłanki do odreagowania.
– W poniedziałek indeks WIG20 przełamał ostatnie lokalne minimum na poziomie 2.141 pkt. oraz kolejne wsparcie na poziomie 2.126 pkt. Choć sytuacja nie wygląda dobrze, to jednak przyglądając się zachowaniu S&P 500 czy indeksu giełdy hiszpańskiej IGBM, można się zastanawiać czy reakcja naszego rynku nie była zbyt silna. Znamienne może być też to, że indeks mWIG40 nie spadł poniżej ostatnich minimów z połowy miesiąca. Inaczej wyglądała sytuacja na WIG20 i sWIG80. Indeks blue chipów mocno tracił, bo zagranica wysypywała akcje dużych spółek. Te skrajne emocje udzieliły się drobnym inwestorom, którzy ruszyli do mocniejszej wyprzedaży małych spółek na czym ucierpiał indeks sWIG80. Natomiast krajowi inwestorzy finansowi, którzy dominują w akcjonariatach wielu spółek średnich nie widzą rynku w aż tak czarnych barwach i stąd lepsze zachowanie indeksu mWIG40. Niemniej najbliższa przyszłość rynku jest wielką niewiadomą, choć osobiście patrzę na nią z lekkim optymizmem. Niewykluczone, że po silniej przecenie spróbujemy odrabiać straty. – uważa Przemysław Smoliński, analityk DM PKO BP.
Kliknij aby powiększyć
>> Również zdaniem Pawła Cymcyka z ING TFI, szansa na hossę pojawi się dopiero, gdy uaktywnią się politycy. >> Rynki czyszczą się po dwuletniej hipnozie.
Ekspert zwraca uwagę na poniedziałkowe zachowanie amerykańskiego indeksu S&P, gdzie wczorajsza sesja przyniosła spadek. Indeks niemal idealnie odbił się jednak od wsparcia na poziomie 1.338 pkt., tworząc na wykresie świecę z długim dolnym cieniem. Zdaniem Przemysława Smolińskiego dopóki znajduje się powyżej tego poziomu, cały czas możliwy jest powrót wzrostów. Podobnie interesującą rozgrywkę obserwowaliśmy na giełdzie hiszpańskiej, która jest ostatnio w centrum uwagi za sprawą tego, że jej gospodarka znalazła się na równi pochyłej.
– Ciekawa świeca pojawiła się wczoraj na indeksie hiszpańskiej giełdy. Pomimo silnych spadków na początku sesji, które sprowadziły IGBM poniżej minimum z przełomu maja i czerwca, kolejne godziny przyniosły powrót wzrostów. Ostatecznie, na wykresie pojawiła się świeca z długim dolnym cieniem sugerująca, że sytuacja może nie być aż tak tragiczna, jak mogłoby to się wydawać po spadkach na innych giełdach europejskich. – ocenia analityk DM PKO BP.
Kliknij aby powiększyć
Jednak na początku wtorkowych notowań na wielu europejskich giełdach dominuje kolor czerwony. W prawdzie nasz WIG20 rozpoczął neutralnie, ale szybko znalazł się także pod kreską. Straszakiem dla europejskich parkietów są spadające kontrakty na amerykańskie indeksy. Wczoraj WIG20 sforsował ważne wsparcia, a dziś walczy z psychologiczną barierą na 2.100 pkt. Jednak z technicznego punktu widzenia istotniejsza będzie obrona wsparć w pobliżu 2.000 pkt.
– Indeks wyraźniej ruszył w stronę dolnego ograniczenia kanału bocznego, które znajduje się na poziomie 2.014 pkt. w układzie intraday. Gdyby nie wytrzymało to wsparcie, to możliwy jest zjazd w kierunku nawet 1.750 pkt. Natomiast ciężko w tej chwili wyobrazić sobie jakiekolwiek mocniejsze odbicie bez kontry polityczno-bankowej. – mówi Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.
Eksperci nie mają złudzeń, że potrzebne są bardzo zdecydowane i natychmiastowe decyzje ze strony unijnych włodarzy oraz Europejskiego Banku Centralnego. Wówczas będzie można myśleć o stabilizacji na rynku i przejściu do hossy.
– W moim przekonaniu politycy będą musieli powrócić z wakacji by w sierpniu mógł odbyć się kolejny szczyt. Europejski Bank Centralny i rząd Niemiec na razie dają do zrozumienia, że podejmą radykalne kroki, kiedy Europa stanie nad przepaścią. Tymczasem już teraz potrzeba jest zdecydowanych działań. W mojej ocenie należałoby Grecję przenieść poza strefę euro i wprowadzić powrót do drachmy. Drugą konieczną rzeczą byłoby wprowadzenie nieograniczonego wykupu obligacji ze strefy euro. Oczywiście za parę lat mogłoby to grozić wzrostem inflacji. Jednak przynajmniej na rok mogłoby to zagwarantować spokój i doprowadzić do hossy. Ten czas dałby szansę na uporządkowanie sytuacji na rynkach i spokojniejsze otoczenie dla funkcjonowania biznesu. – dodaje Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.
>> W połowie sierpnia czeka nas raportowy boom – może to coś zmieni. >> Zobacz kiedy Twoje spółki pochwalą się raportami kwartalnymi. Listę wszystkich spółek wraz z datami znajdziesz w Terminarzu StockWatch.pl