
Marcin Kiepas, niezależny analityk finansowy.
Pierwsza godzina piątkowych notowań w Warszawie upłynęła pod znakiem niewielkich wahań indeksów. Kwadrans po 10:00 WIG20 testował poziom 2.282 pkt. (-0,04 proc.), WIG 59510,5 pkt. (+0,04 pkt.), a mWIG40 4.310,93 pkt. (+0,19 pkt.). Na tym tle lekko wyróżniał się sWIG80, który zyskiwał 0,5 proc., odreagowując tym samym wczorajsze spadki.
Nieco ciekawiej jest na samych spółkach. Kolejny dzień sporo dzieje się na akcjach CD Projektu i Kopeksu. Te pierwsze drożeją o 2,5 proc. do 200,20 zł, odreagowując czwartkową przecenę o 4,68 proc. i próbując zakończyć spadkową korektę. Akcje Kopeksu mocno rosną trzecią kolejną sesję, drożejąc dziś o 7,8 proc. do 1,80 zł. W efekcie kurs odrobił większość strat z załamania z połowy lipca. I to jest dobra wiadomość. Zła jest taka, że notowania dotarły do oporu. Dlatego bez pojawienia się nowych popytowych impulsów, szanse na dalsze wzrosty wydają się być już małe. Co więcej, nie jest wykluczone, że na koniec dnia z tego sporego dzisiejszego wzrostu, nic nie zostanie. Takimi prawami bowiem rządzi się każdy spekulacyjny rajd w górę.
Analizując sytuację na wykresie WIG20, a więc jedynym warszawskim indeksie, na którym w ostatnim czasie tak naprawdę coś się dzieje (pod względem obrotów i zmienności), to rynek akcji znalazł się na rozdrożu. Po spektakularnych wzrostach z drugiej połowy lipca, którym towarzyszyła przełamana linia trendu spadkowego i w pełni zrealizowana formacja odwróconej głowy z ramionami, WIG20 dotarł do strefy oporu 2.333,07-2.341,94 pkt. Tworzą ją lokalne maksima z maja i kwietnia br. Niestety, niewielkie obroty podczas tych wzrostów, a także koncentracja w lipcu popytu głównie na dużych spółkach sprawia, że trudno to kwalifikować jako jednoznaczny sygnał kupna. Dlatego też obserwowane od wtorku cofnięcie, równie dobrze może być tylko przystankiem w drodze na północ, jak i końcem lipcowych wzrostów. Mnie bliżej jest do tego drugiego scenariusza. Przede wszystkim dlatego, że lipcowe wzrosty, podobnie jak towarzyszące im umocnienie złotego, było wywołane epizodem „risk off” na rynkach. Epizodem, czyli czymś krótkotrwałym. Po drugie, obserwowana od wielu miesięcy słabość polskiego rynku akcji, także nie pozwala na zbyt duży optymizm.
W praktyce o tym, która opcja wygra, może zdecydować to, kto pierwszy zaatakuje. Jeżeli popyt doprowadzi do przełamania 2.333,07-2.341,94 pkt., to następnym przystankiem będą poziomy o 100 pkt. wyższe. Jeżeli jednak podaż zepchnie notowania poniżej 2.250 pkt., to WIG20 może równie szybko spaść w okolice 2.150 pkt.
Takim impulsem mogącym rozstrzygnąć sytuację na WIG20 mogą być dzisiejsze popołudniowe dane z USA. O godzinie 14:30 zostaną opublikowane raporty o bilansie handlowym (prognoza: -46,5 mld USD), bezrobociu (prognoza: 3,9 proc.), zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym (prognoza: +190 tys.) i płacy godzinowej (prognoza: 2,7 proc. R/R). O godzinie 16:00 natomiast indeks ISM dla sektora usług (prognoza: 58,6 pkt.). Z punktu GPW i innych giełd krajów zaliczanych do rynków wschodzących, paradoksalnie niekorzystne byłyby dane wyraźnie lepsze od prognoz. Takie raporty bowiem skutkowałby znaczącym umocnieniem dolara, co dałoby impuls do odpływu kapitałów z tych rynków.
W oczekiwaniu na popołudniowe dane z USA należy spodziewać się dość spokojnego handlu na GPW, z indeksami balansującymi blisko obecnych poziomów. Wśród największych spółek ciekawiej może być tylko na akcjach CD Projektu, gdzie niezależnie od innych okoliczności, toczy się zażarty bój o doprowadzenie do głębszej realizacji zysków. W efekcie spadkowe sesje przeplatają się ze wzrostowymi, a byki z niedźwiedziami walczą o psychologiczny poziom 200 zł. Logika zachowań z ostatnich dni nakazywałaby zakładać, że obecne spore wzrosty zostaną „dowiezione” do końca dnia. Sytuacja jest jednak na tyle dynamiczna, że każdy scenariusz jest możliwy.
Jeżeli opisane wyżej dane z USA nie przyniosą rozstrzygnięcia, to rynek nowych impulsów będzie szukał w przyszłym tygodniu. Mogą nimi być doniesienia ze spółek. W Warszawie wciąż trwa sezon publikacji wyników. W przyszłym tygodniu raporty finansowe na GPW opublikuje m.in. PGE, Kęty (wtorek), Pekao (środa), Alior Bank, Energa, Lotos, Netia, Quercus (czwartek) i Agora (piątek). Katalog spółek na tyle znaczący, że powinno to jeszcze odcisnąć piętno na notowaniach. Tak samo jak fakt, że akcje PKO BP i Comarchu będą po weekendzie notowane bez prawa do dywidendy.
Sezon wyników natomiast zbliża się do końca w USA. Dlatego to przestaje być tematem numer jeden. A to oznacza, że uwaga zacznie się koncentrować się na danych makroekonomicznych z USA, Chin i Niemiec, a także na powracającym co jakiś czas temacie wojen handlowych.