Rynki akcji długo ignorowały ostatni silny wzrost liczby nowych zakażeń koronawirusem. Próg bólu został jednak przekroczony. Pojawienie się na horyzoncie możliwości wprowadzenia nowych lockdownów, co wcześniej zarówno rządy poszczególnych krajów, jak i sami inwestorzy odrzucali, dziś stało się głównym powodem do wyprzedaży akcji w Europie. Doskonale to widać na przykładzie londyńskiej giełdy. Tamtejszy indeks zanurkował o 3,6 proc. i jest liderem spadków wśród europejskich indeksów. Wszystko dlatego, że premier Boris Johnson rozważa wprowadzenie drugiego lockdownu.
Sytuacja epidemiczna mocno pogarsza się też w Polsce. Przy spadającej liczbie testów, w sobotę Ministerstwo Zdrowia poinformowało o rekordowych 1.002 nowych przypadkach zarażenia koronawirusem. Wcześniejszy rekord to wynosił 903. A to zapewne dopiero początek rekordowej serii. Jesienna pogoda, sezon grypowy i dość powszechne łamanie zasad dystansowania społecznego muszą przełożyć się na dalszy wzrost zachorowań. A nawet jeżeli by do tego nie doszło, to wzrost zachorowań i ewentualne nowe lockdowny w innych krajach, finalnie negatywnie przełożą się na koniunkturę gospodarczą w Polsce i nastroje na GPW.
Nawrót strachu przed pandemią uderza nie tylko w giełdy, ale też w inne rynki. M.in. umacnia dolara i uderza w złotego. Polska waluta w południe traciła do dolara ponad 4 gr, a do euro i szwajcarskiego franka po 2,4 gr. To też ma negatywne implikacje dla giełdy.

USD/PLN wykres
Czynników ryzyka jest zresztą dużo więcej. Od przedłużenia korekty na Wall Street, przez dzisiejsze słabsze dane o sprzedaży detalicznej i produkcji budowlano-montażowej w Polsce, a na ryzyku politycznym kończąc. Przy tym ostatnim warto na chwilę się zatrzymać. Bo jakkolwiek jest mało prawdopodobne, że obserwowany od kilku dni kryzys rządowy i rozpad koalicji Zjednoczonej Prawicy zakończy się przedterminowymi wyborami parlamentarnymi w Polsce, to już koalicyjny rozwód może wywołać trzęsienie ziemi w zarządach dużych państwowych spółek notowanych na giełdzie w Warszawie. W skrajnym przypadku spółki te mogą być elementem politycznej bitwy niedawnych koalicjantów. A to nie pomoże ich notowaniom.
W południe indeks WIG20 spadał o 1,59 proc. do 1.704 pkt., testując najniższe poziomy od prawie 4 miesięcy. Pozostałe indeksy też traciły wyraźnie powyżej 1 proc. Na gruncie analizy technicznej spadek indeksu blue chipów nie zaskakuje. Wybicie na początku września dołem z konsolidacji (kanału o lekko wzrostowym nachyleniu) od początku zapowiadało zejście do 1.662 pkt. WIG20 byłby już stosunkowo blisko celu, gdyby nie dzisiejsze świetne zachowanie telekomów z Play na czele.
Akcje Play drożeją o 36,8 proc. do 38,46 zł, po tym jak na rynek dotarła informacja, że francuska firma Iliad Purle wezwała do sprzedaży 100 proc. będących w obrocie akcji Play, po cenie 39 zł za sztukę. Zapisy w wezwaniu rozpoczną się 19 października i potrwają do 17 listopada. Zarząd Play przyjął ofertę Francuzów. W tym miejscu warto zwrócić uwagę, ale też i zaapelować do KNF, o przyjrzenie się dziwnemu zachowaniu kursu tej spółki przed weekendem.
Wyższa rynkowa wycena Play pozytywnie wpływa na ceny akcji Orange Polska i posiadającego aktywa telekomunikacyjne Cyfrowego Polsatu. Akcje Orange drożeją o 4,5 proc. do 7,01 zł, a Cyfrowego Polsatu o 6 proc. do 28,02 zł. To właśnie te trzy spólki ratują WIG20 przed jeszcze głębszą przeceną.
Wracając do tematu koronawirusa, który dziś jest zdecydowanie tematem numer jeden na GPW, to powrót strachu silnie uderza w notowania gwiazdy piątkowej sesji – Rainbow Tours. Akcje spółki tanieją o 7,5 proc. do 14,20 zł, po piątkowym wyskoku o 20,4 proc. O 4,1 proc. do 26,20 zł cofa się również kurs Enter Air, niwelując część z czwartkowo-piątkowych wzrostów.