Ubiegły rok był wyjątkowy pod względem upadłości. Wśród emitentów z głównego rynku na podniesienie białej flagi zdecydowało się łącznie dwunastu emitentów. Jedną ze spółek było własnie Polskie Jadło, które wniosek złożyło jeszcze we wrześniu.
Spółka zarządzająca siecią przydrożnych barów poinformowała w piątek o otrzymaniu decyzji w sprawie upadłości. Polskie Jadło liczyło na tryb upadłości z możliwością zawarcia układu, jednak w czwartkowej decyzji krakowski sąd nie przychylił się do wniosku spółki i ogłosił upadłość obejmującą likwidację majątku. Jednocześnie sąd wyznaczył syndyka masy upadłości w osobie Dariusza Sitka oraz sędziego komisarza w osobie Elżbiety Brzozowskiej. Postanowienie nie jest prawomocne. >> Komunikat znajdziesz tutaj.
W ubiegłym roku Polskie Jadło było często na ustach inwestorów za sprawą pojawienia się w akcjonariacie Krzysztofa Moska, który 9 lipca poinformował o przekroczeniu progu 5 proc. udziału w ogólnej liczbie głosów. Jego dalsze plany właścicielskie nie były jasne, natomiast od strony biznesowej postawił na stworzenie sieci 500 fast foodów. Jednak na drodze do realizacji tego pomysłu stanął Jan Kościuszko, prezes i największy udziałowiec spółki. Spowodowało to konflikt o wizję rozwoju Polskiego Jadła.
W połowie września spółka z powodu utraty płynności i trudnej sytuacji finansowej, wystąpiła o ochronę przed wierzycielami. Zarząd Polskiego Jadła poinformował wówczas, że po gruntownej analizie sytuacji finansowej uznał, że wyczerpane zostały wszelkie przesłanki wynikające z obowiązującego prawa, obligujące do skierowania powyższego wniosku. Po tej informacji kurs spadł z 0,49 zł do 0,39 zł. >> Czarna seria trwa, o upadłość wystąpiło Polskie Jadło.
Dalsza analiza notowań spółki jest przestrogą dla amatorów gry na bankrutach. Od końca września akcje systematycznie taniały. W niecałe cztery miesiące kurs spadł z ok. 0,37 zł w okolice 0,20 zł, a piątkowy komunikat dopełnił dzieła – wycena jednego waloru stopniała do nawet 0,11 zł. Ponad 30-proc. przecenie towarzyszą wzmożone obroty.