
Spekulant, prywatnie szyderca i cynik.
Mydlenie oczu zaczęło się od miłej na pierwszy rzut oka wiadomości o obniżeniu przez GPW opłat za obrót. Cieszysz się, bracie spekulancie? Niesłusznie. Ciebie obniżki nie dotyczą. Wciąż jesteś skazany na łaskę swojego domu maklerskiego, gdyż to oni w pierwszej kolejności są beneficjentami nowych stawek. Ochłapy z pańskiego stołu i owszem, jakieś zbierzesz, lecz nie najesz się tym do syta. Maklerzy w pierwszej kolejności zadbają o własny interes, bo straty za drugi kwartał same się nie pokryją. Owszem, ukłonu w kierunku aktywnych graczy nie da się uniknąć, ale nie licz na cuda. Handel na GPW nadal pozostaje jednym z droższych w rozwiniętym świecie.
W ten sposób gangrenę zżerającą zdrowe kończyny próbuje się leczyć aspiryną. To nie od wysokości opłat zależą obroty na parkiecie. Głównym problemem są słabe, nieciekawe spółki bez wyrazu i bez przyszłości, które ładują się tabunami przez otwarte na oścież drzwi. Giełda wygląda jak zapuszczony ogród, do którego próbuje się zwabić odwiedzających tańszymi biletami i niekontrolowanym sadzeniem coraz to bardziej egzotycznych krzewów. A należałoby najpierw wyplenić chwasty i dostosować rozmiary ogrodu do możliwości zwiedzających.
Kolejne doraźne ruchy motyką miały miejsce w czwartek, kiedy to Naczelny Herbolog, pełen podejrzeń o możliwość naruszenia interesów akcjonariuszy wkroczył na parkiet z interwencją. Na jego wniosek władze GPW zawiesiły na miesiąc notowania Atlantisu. Niestety, stajni Augiasza nie da się uprzątnąć miotełką do kurzu. Chwasty mają zdolność szybkiego odrastania, poza tym przystosowują się do zmiennych warunków. Ich wegetacja obniża plony roślin uprawnych, pozbawiając je miejsca, słońca i wody. W warszawskim ogrodzie mamy zaniedbania wieloletnie i właśnie widzimy, jak kolonia chwastów niemal całkowicie zdominowała uprawę. Na zaoranie naszego poletka jest już za późno.
Żeby znów nie wyjść na tetryka, zakończę tę notatkę pozytywną informacją. Już w poniedziałek na warszawskim parkiecie pojawi się nowa jakość. Zadebiutuje spółka, której profil działalności do tej pory nie był dostępny polskim inwestorom. Po raz pierwszy gościć będziemy podmiot, który specjalizuje się nie tylko w składaniu obietnic, ale i w wydobywaniu czarnego złota. Jest to realna szansa dla dotychczasowych akcjonariuszy Petrolinvestu i KOV, by wreszcie poczuć zapach i smak prawdziwej ropy.