Rynek dostał niebezpiecznej palpitacji: po kiepskim początku miesiąca, w środę przyszedł na nagły zryw. Czwartkowy optymizm na warszawskim parkiecie jest dużo mniejszy, ponieważ brakuje wsparcia zagranicznych giełd. Dopiero włączenie się do gry Wall Street nieco ożywiło nastroje. To po raz kolejny pokazuje, że do wysokich lotów ewidentnie brakuje paliwa, jedyne na co stać naszą giełdę to drobne podrygi. >> Zobacz szczegółowe podsumowanie czwartkowej sesji.
Prognozy ekspertów technicznych dla WIG oraz WIG20 nie napawają optymizmem. Indeks szerokiego rynku po nieudanej próbie pokonania ważnego oporu na poziomie 42 438 pkt., ryzykuje zmaganie z bardzo istotnym wsparciem. Gdyby ono nie wytrzymało, technika dopuszcza dalszy kilkuprocentowy spadek.
– Indeks szerokiego rynku cały czas od sierpnia zeszłego roku tkwi w trendzie bocznym. WIG po nieudanym zderzeniu z ważnym oporem na poziomie 42 438 pkt., teraz jest bliżej nie mniej ważnego wsparcia z 7 marca na poziomie 40 273 pkt. Jak padnie ten poziom to mamy formację potrójnego szczytu i możliwość spadku w okolice 38329 pkt. Obrona będzie dobrym prognostykiem i szansą na kolejny test wyżej wspomnianego oporu. Sforsowanie tego poziomu otworzyłoby drogę ku silniejszej fali wzrostowej. Na razie jednak na wskaźnikach MACD i Stochastic mamy sygnały sprzedaży, a na Akumulacji/Dystrybucji występuje lekka dystrybucja. Jeśli miałbym obstawiać, to bardziej skłaniałby się ku scenariuszowi spadkowemu. Szanse oceniam na 60 proc. do 40 proc. – prognozuje Krzysztof Borowski z katedry bankowości SGH.
Kliknij aby powiększyć
>> Mimo marazmu niektóre spółki konsekwentnie rosną i to od dawna. Sprawdź dlaczego: >> 10 magicznych spółek wg formuły Joela Greenblatta.
Indeks WIG20 ma za sobą całkiem udaną środową sesję. To jednak w średnim terminie niewiele to zmienia w obrazie technincznym. Spragnionym wzrostów pozostaje liczyć na szybkie pokonanie kryzysu przez amerykańską giełdę.
– Przez ostatnie sesje WIG20 kontynuował spadki po wybiciu się dołem z krótkoterminowego trójkąta symetrycznego. Choć wczoraj indeks rozpoczął korektę, to jednak w średnim terminie cały czas można liczyć na kontynuację spadków w okolicę 2165-2185 punktów, gdzie przebiega dolne ograniczenie średnioterminowego trójkąta. W przypadku jego przełamania minimalny zasięg ruchu wyniósłby 2120-2135 punktów, ale nie można wykluczyć spadku nawet w okolicę 2000 punktów lub poniżej. Sytuacja na naszym parkiecie w dużej mierze uzależniona jest od zachowania S&P 500, który w ciągu ostatnich sesji silnie zniżkował. Wczoraj jednak, podobnie jak WIG20, rozpoczął korektę. Choć na razie nie pojawiły się sygnały trwałego zakończenia spadków, to jednak należy zdawać sobie sprawę, że ewentualne odwrócenie tendencji na amerykańskim rynku będzie miało silne przełożenie i na nasz rynek. – ocenia Przemysław Smoliński, analityk DM PKO BP.
Kliknij aby powiększyć
Także inni eksperci techniczni dostrzegają słabość naszego rynku. Ważnie jest jednak, aby do takiej sytuacji dobrać odpowiednią strategię inwestycyjną. Ekspert z DM AmerBrokers radzi kupować i sprzedawać w dolnych i górnych ograniczeniach kanału bocznego.
– Nasz rynek jest dramatycznie słaby. Ostatnie sesje niewiele zmieniają w tym względzie. Ewidentnie brakuje nam paliwa i cały czas czekamy na jasne sygnały, które pozwoliłyby wyrwać się nam z trendu bocznego. Skoro jednak tkwimy w trendzie bocznym to stosowałbym strategię kupna akcji przy poziomie 2250 pkt. dla indeksu WIG20 oraz sprzedaż gdy wzrośnie do 2350 pkt. W szerszym kanale byłoby to odpowiednio 2100 pkt. oraz 2400 pkt. – podkreśla Łukasz Rosiński, analityk DM AmerBrokers.
>> Zobacz także: >> Co dalej z kursami Midasa i PKO BP – analiza techniczna.