Banki inwestycyjne tną prognozy wzrostu gospodarczego dla Polski. Rynek już przesądził, że nadciąga wyraźne spowolnienie, wszędzie pełno jest opinii, że właśnie dotarła do nas druga fala kryzysu. Giełda niespokojnymi ruchami każe sądzić, że coś jest na rzeczy.
Pozornie stoimy na mocnych fundamentach, co wykazały wyniki spółek za II kwartał, jednak rynek – zamiast nagrodzić zyski wzrostami kursów – bardzo mocno je przecenił. Czy to sygnał wyprzedzający znaczne pogorszenie wyników w pozostałej części roku? Zapytaliśmy przedsiębiorców o to, jak widzą drugie półrocze. W rozmowie ze StockWatch.pl prezesi firm stwierdzają, że czuć spowolnienie, co przełoży się na gorsze wyniki, ale na kategoryczne podsumowania jest jeszcze za wcześnie.
– Rzeczywiście obserwujemy mniejszą dynamikę wzrostów niż miało to miejsce w pierwszym półroczu, kiedy nasza sprzedaż rosła w tempie około 10 proc. Teraz ten wzrost oscyluje w przedziale 4-6 proc. Widać, że Polacy zaczęli mniej wydawać. Przygotowujemy się do spowolnienia i jednym z kroków, które już podjęliśmy jest import tańszych towarów, tak by można było je taniej sprzedawać w sklepie. Jeśli chodzi o wyniki za III kwartał to powinny być słabsze, ale sezon wakacyjny z reguły w naszej branży nie należy do najlepszych. Ważny będzie IV kwartał. Jestem dobrej myśli i uważam, że konsumpcją wewnętrzną się wybronimy – podkreśla Jerzy Mazgaj, prezes Almy.
Ciężkie czasy idą dla branży budowlanej. Duża konkurencja i ograniczona ilość kontraktów już przekłada się na spadek rentowności.
– Jest ciężko. Mamy do czynienia ze znaczną erozją marż. W wynikach spółek budowlanych za III kwartał nie będzie jeszcze tego widać, bo będą obrazowały kontrakty podpisywane rok temu. Moim zdaniem, przyszły rok może być jeszcze gorszy. Ten kto w tym roku nie uzbiera sobie portfela zamówień, będzie miał w 2012 r. spore problemy. Mało jest długoterminowych projektów inwestycyjnych. Nie widać bezpośrednich, dużych inwestycji w przemyśle. To w tej chwili jedna z głównych bolączek branży. Nośnikiem wzrostów mogą być duże projekty energetyczne, ale one nie zrekompensuje spadku zamówień w części przemysłowej oraz infrastrukturalnej – ocenia Jacek Faltynowicz, prezes Elektrobudowy.
Wygląda na to, że trzeba naprawdę przygotowywać się na cięższe czasy, bo pesymistów wśród menadżerów jest sporo.
– Gdybym miał mierzyć efekty kryzysu miarą opinii menadżerów z którymi się spotykam, to mogą powiedzieć, że nastroje wśród nich są kiepskie. Sam jednak nie narzekam, bo w kryzysie nasz biznes sprawdza się dobrze – przyznaje Rafał Brzoska, prezes Integera.
Zdaniem StockWatch.pl oraz niektórych analityków, jak Paweł Homiński z Noble Funds, rynek zdyskontował znaczną część spowolnienia. Jeżeli przyjąć, że trendy wartości rynkowej spółek i wartości fundamentalnej są w przeciwfazie, to zbliżamy się do momentu odwrócenia. Na razie rosną wyceny, ale spadają kursy. Wyhamowanie tendencji będzie sygnałem wyprzedzającym, po którym fundamenty zaczną spadać, a kursy rosnąć. Musi jednak przyjść impuls makroekonomiczny, mówiący o poprawie kondycji jako takiej, bo inaczej nie zachęci się kapitału do powrotu na rynki akcji.