Piątkowa sesja na warszawskim parkiecie upłynęła w spokojnej atmosferze, czemu towarzyszyły niewygórowane obroty. Rynek, podobnie jak w przypadku wielu europejskich parkietów, był dość podzielony. Podobna grupa spółek spadła co wzrosła. Największe obroty odnotowano na walorach PKN Orlen, KGHM i Pekao.
Indeks WIG20 zamknął tydzień na poziomie 2.304,5 pkt., tracąc 0,16 proc. W indeksie tym najmocniej podrożały akcje Orange Polska (+3 proc.), Eurocash (+1,6 proc.) i Alior Banku (+1,5 proc.). Po drugiej stronie barykady znalazły się natomiast walory PGNiG (-3 proc.), Lotosu (-2,9 proc.) oraz mBanku (-2,7 proc.).
Warto zwrócić uwagę na Orange Polska. Notowania telekomu od końca maja znajdują się w trendzie wzrostowym, wspinając się dziś do najwyższego poziomu od ponad czterech miesięcy. Mając jednakże na uwadze, że kurs znalazł się w zasięgu oddziaływania podażowej luki bessy z lutego, kres zwyżki wydaje się być bliski.
Wzrosty na akcjach Alior Banku i Eurocashu to efekt odreagowania wcześniejszych spadków. Z odwrotną sytuacją mieliśmy natomiast do czynienia na wykresach PGNiG i mBanku, gdzie spadki były następstwem odbicia od oporów.
Dziś, zapewne tylko na chwilę, rozbłysła gwiazda spółki Calatrava. Jej akcje poszybowały w górę aż o 40,8 proc. w reakcji na informację, że przed zaplanowanym na 30 czerwca walnym, pięcioprocentowy próg w jej akcjonariacie przekroczyła firma Walton Spencer LLC.
Dużym wzrostem wyróżniły się też akcje Echo Investment. Podrożały one o 13,26 proc. do 6,15 zł, testując poziomy nieoglądane od połowy lutego br. W tym przypadku impulsem była informacja, że spółka zależna od Echo Investment sprzedała akcje o wartości 49 mln euro.
W piątek rynek zignorował m.in. wstępne odczyty czerwcowych indeksów PMI z Japonii, Niemiec, Francji, strefy euro i USA. Dane pokazały generalną poprawę koniunktury w sektorze przemysłowym, natomiast nieco rozczarował sektor usług. W dalszym ciągu jednak odczyty PMI pozostają na wysokich poziomach, co w niektórych przypadkach oznacza pewne rozbieżności z twardymi, nieco gorszymi, danymi. Inwestorzy jednakże tych rozbieżności nie zauważają lub starają się nie zauważać, traktując wysokie odczyty indeksów PMI jako obietnicę dobrej koniunktury.
Kończący się tydzień nie przynosi zmiany układu sił na wykresach polskich indeksów. Indeks dużych spółek kontynuuje trwającą od połowy maja konsolidację w przedziale 2.263-2.363 pkt. Na gruncie analizy technicznej jawi się ona jako przystanek przed kolejną falą spadków, która sprowadzi WIG20 w okolice 2.200 pkt. I dopiero tam rozstrzygnie się co dalej. Czy spadki będą kontynuowane? Czy może jednak strona popytowa odzyska kontrolę nad rynkiem, żeby jesienią doprowadzić do kolejnego ataku na opory zlokalizowane powyżej 2.400 pkt.
Układ sił nie zmienił się też na wykresie mWIG40, pomimo tego, że kończący się tydzień może on zaliczyć do wyjątkowo udanych. Indeks ten wprawdzie zbliżył się do górnego ograniczenia 4-tygodniowej konsolidacji, ale w dalszym ciągu pozostaje w przedziale 4.669,30-4.961,65 pkt., w jakim porusza się już od lutego. Obecnie nie ma wiarygodnych sygnałów mogących sugerować rychłe wybicie. Dlatego też, kontynuacja wahań w ramach tego 5-miesięcznego trendu bocznego wydaje się być najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na ostatnie dni czerwca i początek lipca.
W przyszłym tygodniu o nastrojach na warszawskiej giełdzie w dalszym ciągu będą decydować czynniki globalne. Będzie to mix wypowiedzi bankierów centralnych, sytuacji na rynku surowcowym (głównie na rynku ropy), a także licznie publikowanych danych makroekonomicznych. Dokładnie w tej kolejności.
Ostatni tydzień czerwca, z uwagi m.in. na odbywające się w Portugalii Forum Bankowości Centralnej, będzie obfitował w wystąpienia przedstawicieli czołowych banków centralnych. Mario Draghi, szef Europejskiego Banku Centralnego (ECB), będzie wypowiadał się w poniedziałek, wtorek i środę. We wtorek głos zabierze Janet Yellen (Fed). W środę zaś zaplanowane są jeszcze wystąpienia szefów Banku Kanady, Banku Anglii i Banku Japonii. Światowe giełdy są obecnie w takim momencie, że w każdej chwili jastrzębia wypowiedź może sprowokować realizację zysków. Dlatego uważnie należy śledzić to, co do powiedzenia mają bankierzy centralni. Zwłaszcza przedstawiciele Fed i Banku Anglii.
Drugim czynnikiem mogącym wpływać na giełdy będą ceny surowców. Głównie ropy naftowej, której kurs jest najniżej od siedmiu miesięcy. Z jednej strony tak mocny spadek zwiększa prawdopodobieństwo wzrostowej korekty (taka próba jest podejmowana od czwartku), co pociągnęłoby za sobą w górę również akcje. Z drugiej jednakże, ten rynek jest tak słaby, że dalsze spadki cen ropy wcale nie są wykluczone.
Ostatnim potencjalnym impulsem będą dane makroekonomiczne. Szczególnie, że przyszły tydzień jest pod tym względem dużo bogatszy niż ten się kończący. Inwestorzy poznają m.in. raporty o dochodach i wydatkach Amerykanów, finalnych odczyt PKB za I kwartał dla USA, nastroje amerykańskich konsumentów, indeks Ifo dla Niemiec, dane o sprzedaży detalicznej w Niemczech, serię raportów z Japonii, czy wstępne odczyty czerwcowej inflacji dla Niemiec, Francji, strefy euro i Polski.
Nie można też zapominać, że za tydzień mamy koniec miesiąca, kwartału i półrocza, co może tworzyć wśród funduszy pokusę przeprowadzenia tzw. strojenia okien, czyli poprawiania osiągniętych stóp zwrotu, poprzez windowanie cen akcji pomimo, że nie byłoby dobrych pretekstów do tego typu zachowania.