W tym tygodniu należący do Leszka Czarneckiego Idea Bank wyznaczył nowe historyczne minimum. W dołku za jeden walor płacono dokładnie 1,62 zł. Dla porównania warto dodać, że w kwietniu 2015 r., wkrótce po debiucie na GPW, akcje banku wyceniano na 25-28 zł, a samym IPO sprzedawano po 24 zł.
Spółce czkawką odbija się zaangażowanie w sprzedaż obligacji GetBacku. Jak powszechnie wiadomo, Idea Bank oraz należący do niego Lion’s Bank byli jednymi z największych pośredników feralnych papierów. Spora część klientów po wybuchu afery GetBack złożyła reklamacje i domaga się zwrotu pieniędzy. Cieniem na Idea Banku kładą się oskarżenia m.in. o misselling oraz ukrywanie ryzyk związanych z inwestycją w papiery wrocławskiego windykatora. Nieprawidłowości dopatrzył się UOKiK, który wszczął postępowanie w tej sprawie oraz KNF, który wpisał Idea Bank na listę ostrzeżeń publicznych za udział w oferowaniu obligacji GetBacku bez zezwolenia.
W sumie od początku roku notowania banku z grupy Leszka Czarneckiego spadły o 90 proc. Po środowym 25-proc. odbiciu jeden walor wyceniany jest na 2,22 zł, a cały bank na nieco ponad 170 mln zł.
– Po silnych spadkach zapoczątkowanych utratą kluczowego wsparcia na poziomie 3,08 zł, kurs akcji w końcu odbija. Spore obroty świadczą o wejściu spekulacyjnego kapitału do gry. Z racji technicznego wyprzedania na RSI jak i wzrostu wolumenu, odbicie może dotrzeć nawet w okolice strefy oporu 2,85-3,08 zł. W średnim terminie dopiero przełamanie bariery na poziomie 4 zł dawałoby oddech stronie popytowej na dłużej. – mówi Wojciech Kręcki, autor portfela Cztery Fazy Rynku na StockWatch.pl.
Flagowa inwestycja Leszka Czarneckiego jaką jest Getin Holding również przeżywa trudne chwile. Na początku jesieni spółka z powodu groszowego kursu akcji trafiła na listę alertów GPW. Wpis na „czarną listę” to nie tylko wizerunkowa rysa (trafiają na nią spółki uznawane za spekulacyjne), ale też wymierne utrudnienia w handlu akcjami. Od początku października Getin notowany jest na tzw. podwójnym fixingu, co oznacza, że wyznaczanie kursu akcji oraz zawieranie transakcji odbywa się tylko dwa razy w ciągu dnia (o godzinie 11:00 i o 15:00). W listopadzie przecena na kursie akcji Getin Holdingu przyspieszyła po wybuchu afery „taśmowej” z udziałem byłego już przewodniczącego KNF, Marka Chrzanowskiego. W sumie od początku roku kapitalizacja spółki skurczyła się o ponad 90 proc. i wynosi ok. 100 mln zł.
– Mimo iż notowania Getinu odbywają się w ramach podwójnego fixingu i skuteczność analizy technicznej w takim wypadku jest ograniczona, nie można lekceważyć podwyższonych obrotów na świecy odbiciowej z 21 listopada. Spodziewam się wzrostów minimum w kierunku poziomu 0,18 zł, które wcześniej było kluczowym wsparciem dla kursu od września tego roku. Gdyby kupującym udało się powrócić ponad poziom 0,23 zł, wzrosłyby szanse na powrót do konsolidacji na dłużej. – analizuje Wojciech Kręcki.
Silny trend spadkowy obowiązuje także na kursie akcji Getin Noble Banku. Tylko w tym roku kapitalizacja spółki stopniała o 83 proc., a kurs na dobre rozgościł się w strefie groszowej, co wiąże się z ryzykiem wpisania (za jakiś czas) banku na listę alertów i widmem podwójnego fixingu. W środę co prawda notowania banku zaliczyły 33-proc. odbicie, ale cena jednej akcji to zaledwie 28 groszy.
W ubiegłym tygodniu bank znalazł się w centrum uwagi za sprawą taśm ujawnionych przez Leszka Czarneckiego, gdzie mowa m.in. o „planie Zdzisława”. Mowa o Zdzisławie Sokalu, doradcy prezydenta, który „uważał, że Getin powinien upaść i zostać przejęty za złotówkę przez któryś z dużych banków”. Ale wątek taśmowy to nie jedyny powód załamania kursu akcji. W ubiegłym tygodniu Getin Noble Bank dowiedział się, że wkrótce straci miejsce w prestiżowym indeksie MSCI Small Cap. Swoje pięć groszy dołożyły też agencje ratingowe (Fitch i EuroRating), które obniżyły ratingi kredytowe banku.
– Silne wyprzedanie na RSI po spadkach trwających od 13 listopada br. zaowocowało pierwszą wzrostową sesją na sporych obrotach. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się ruch w kierunku strefy oporu, czyli 0,49-0,45 zł. Biorąc jednak pod uwagę spore obroty na sesjach spadkowych, już okolice 0,36 zł mogą się okazać oporem nie do przejścia. W długim terminie dopiero wyjście ponad 0,67 zł poprawiałoby obraz techniczny. – dodał Wojciech Kręcki, specjalista analizy technicznej.
Grubo od ponad roku na równi pochyłej są notowania Open Finance. Od szczytu z lipca 2017 r. kurs akcji spółki zajmującej się pośrednictwem finansowym spadł o 90 proc., a od połowy sierpnia przebywa poniżej progu 50 groszy za akcję, co w perspektywie nieodległej przyszłości może poskutkować wpisaniem na listę alertów.
– W przeciwieństwie do odbić na bankach z grupy Leszka Czarneckiego, na Open Finance wolumen na świecy wzrostowej z 21 listopada br. był stosunkowo niski. Dlatego nie spodziewam się spektakularnego rajdu w górę na kursie. Już okolice 0,31 zł mogą być trudne do pokonania. Gdyby jednak bykom udało się złamać tę barierę, wyżej czeka strefa oporu między 0,41 zł a 0,51 zł. Szansa na zmianę trendu na wzrostowy przed notowaniami OPF otwiera się dopiero po trwałym pokonaniu oporu na 0,50 zł. – zaznacza Wojciech Kręcki.