
Źródło: ATTrader.pl
To miał być nudny dzień na giełdzie w Warszawie. Brak sesji na Wall Street (4 lipca – Dzień Niepodległości), ważnych publikacji makroekonomicznych i innych impulsów miał dziś przynieść wakacyjny marazm i bardzo niskie obroty. I wtedy do akcji wkroczyli politycy. Witajcie w długiej kampanii wyborczej.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział w weekend, że „albo spółki państwowe same się pozbędą tych ogromnych zysków, czyli obniżą ceny, albo – jeśli chodzi o banki – podwyższą oprocentowanie wkładów, i to tak wyraźnie podwyższą, albo zostaną obłożone wielkim podatkiem”. Dziś ryzyko wprowadzenia takiego nowego podatku potwierdził wiceminister finansów Artur Soboń, który powiedział, że Ministerstwo Finansów nie wyklucza wprowadzenia podatku od nadmiarowych zysków.
Wypowiedź prezesa PiS dotyczyła tak samo spółek państwowych, czyli spółek paliwowych i energetycznych notowanych na GPW, jak i banków. Ale to przede wszystkim te ostatnie oberwały. Nic dziwnego. Sektor od dawna jest chłopcem do bicia dla polityków, a w opinii sporej części społeczeństwa sprawcą całego gospodarczego zła. Przykład z burzą wokół WIBOR-u doskonale to ilustruje. Stąd można oceniać, że jeżeli się pojawi dodatkowy podatek od zysków to dotknie przede wszystkim banki.
Reakcja giełdy była natychmiastowa. Inwestorzy rzucili się do wyprzedaży akcji banków. Przed południem akcje aż 7 banków traciły po ponad 4 proc., w tym 3 z nich spadały o ponad 5 proc. (Bank Handlowy -5,78 proc.; mBank -5,65 proc.; Alior Bank -5,4 proc.), testując poziomy nieoglądane od ponad roku. Powagę sytuacji najlepiej oddaje PKO BP, którego kurs jest obecnie na najniższych poziomach od końca 2020 roku, gdy jeszcze nikomu nie śniły się podwyżki stóp procentowych w Polsce i szybkie wychodzenie z pandemii, co teraz jest źródłem zysków sektora bankowego. Od początku roku akcje tego największego banku w Polsce zostały przecenione o prawie 42 proc.
O godzinie 11:41 subindeks WIG-Banki spada o 4,49 proc., testując najniższe poziomy od lutego 2021 roku i właśnie rozpoczyna 6. kolejny miesiąc spadków. Od początku roku stracił on 40 proc., a od styczniowego szczytu prawie 47 proc. Widząc jak dużą presję na sektor wywierają politycy i jak łatwo rządowi będzie sięgnąć po rekordowe zyski sektora należy założyć, że to jeszcze nie koniec spadków.
Wyprzedaż banków ciągnie w dół warszawskie indeksy, co negatywnie wyróżnia je na tle w większości zielonych i zyskujących średnio ponad 0,5 proc. indeksów w Europie.
O godzinie 11:41 indeks WIG20 tracił 1,05 proc. i cofnął się do 1.671 pkt., WIG spadał o 0,99 proc. do 52.906 pkt., mWIG40 o 0,98 proc. do 4.027 pkt., a sWIG80 o 0,65 proc. do 17.253 pkt. Przy czym w przypadku tego ostatniego indeksu wpływ banków na jego spadki był prawie zerowy. Indeks w dół ciągnęły przede wszystkim takie spółki jak PCF Group (-3,93 proc.), Śnieżka (-3,69 proc.), czy TIM (-3,38 proc.). Przy tej ostatniej warto się na dłużej zatrzymać, bo przed sesją opublikowała ona wstępne szacunki wyników za zakończone I półrocze br. W raportowanym okresie przychody TIM wzrosły o 28,7 proc. do poziomu 739,2 mln zł i były najwyższe w historii.
Na szerokim rynku w centrum uwagi znalazła się również spółka Mercator Medical. W tym negatywnym znaczeniu. Wszystko dlatego, że na 27 lipca zwołane zostało walne, które ma zdecydować czy zakupione przez spółkę akcje własne w celu umorzenia nie przeznaczyć na inny cel. Inwestorom taka zabawa z nimi w kotka i myszkę nie podoba się i akcje Mercatora tanieją dziś 3,58 proc. do 61,48 zł, po tym jak w ubiegłym tygodniu kurs zrobił mocny zwrot powyżej lutowego minimum, co dawało nadzieję na zakończenie trwającej prawie 2 lata bessy na tych akcjach.