Czerwiec 2013 roku zapadnie w pamięci inwestorów z warszawskiej giełdy jako jeden z gorszych okresów nawet jak na kryzys. WIG20 stracił w miesiąc około 12 proc. – to najsłabszy wynik od blisko dwóch lat. Tąpnięcia podobnych rozmiarów wstąpiły poprzednio w sierpniu i wrześniu 2011 roku.
Dramat rozpoczął się w połowie miesiąca. Pierwszy impuls do spadków przyszedł z zagranicy, zainicjowany przez FED. Amerykańska Rezerwa Federalna dała do zrozumienia, że planuje ograniczać tempo skupu obligacji w dalszej części tego roku i zakończyć program w okolicach połowy przyszłego roku. Oliwy do ognia dodał polski rząd proponując poważne zmiany w funkcjonowaniu systemu emerytalnego i samych Otwartych Funduszy Emerytalnych, które są ważnym elementem rodzimego rynku kapitałowego. Na dokładkę pojawiła się seria rozczarowań z dywidendami największych spółek. Zawiedzeni inwestorzy nie mieli skrupułów przed pozbywaniem się akcji blue chipów, które poskąpiły wyższych wypłat z ubiegłorocznych zysków. >> Panika na giełdzie to efekt propozycji zmian w OFE i niskich dywidend.
Czerwcowa przecena popsuła statystyki pierwszego półrocza. Zamiast spodziewanego odbicia pod oczekiwane ożywienie gospodarcze w drugim półroczu, WIG20 od początku roku razi już około 17-proc. spadkiem. Zdaniem ekspertów, w lipcu pojawi się szansa na podreperowanie fatalnego wyniku. Wśród maklerów dominuje opinia, że rynek zdecydowanie przereagował.
– W mojej ocenie zbyt duże emocje rządzą rynkiem. Patrząc na czerwcową przecenę można odnieść wrażenie, że rynek obstawia najczarniejszy scenariusz, że dojdzie w relatywnie krótkim terminie do masowej wyprzedaży aktywów przez OFE. Jednak patrząc realnie na całą sytuację wydaje się to bardzo mało prawdopodobny wariant. Trzeba też pamiętać, że m.in. w efekcie obniżenia transferów OFE już od pewnego czasu nie mają takiej pozycji na rynku jak kiedyś. Jest to bardziej pasywny inwestor, który m.in. miał za zadanie odbierać podaż akcji prywatyzowanych spółek Skarbu Państwa. Dlatego obserwowaną w ostatnich tygodniach przecenę wykorzystałbym do kupowania atrakcyjnie wycenianych spółek. Liczę, że już lipiec powinien charakteryzować się odbiciem, ale nerwowość może się jeszcze utrzymać i ruchy mogą być zróżnicowane w poszczególnych segmentach rynku. W nowym miesiącu lepiej powinny zachowywać się duże spółki, które w czerwcu raziły słabością na tle rynku. Jednak w dłuższym terminie bardziej skłaniałbym się ku mniejszym spółkom, jako potencjalnym beneficjentom cyklicznego odbicia. – mówi Grzegorz Pułkotycki, Zastępca Dyrektora Departamentu Doradztwa Inwestycyjnego DM BZWBK.
Efekty wzrostu ryzyka politycznego mogą być odczuwalne w długim terminie. (fot. stockwatch.pl)
Ekspert z DM Amerbrokers nie ma wątpliwości, że wszystkie złe informacje nasz rynek już zdyskontował. Oczekuje zatrzymania WIG20 w rejonie 2.150-2.200 pkt. i następnie odbicia. Jednocześnie wierzy w wakacyjną hossę i wzrost indeksu największych spółek do poziomu około 2.350 pkt. w lipcu. Dodaje przy tym, że wsparciem dla kursów niektórych spółek mogą okazać się wyniki. Swoją uwagę koncentruje na jednej z branż podatnych na zjawisko cykliczności oraz na firmach, które czerpią profity z eksportu.
>> Czerwcowe opracowania w coraz cieplejszych barwach rysują obraz branży deweloperskiej, medialnej oraz energetycznej. >> Brokerzy radzą chować się w spółkach cyklicznych.
– Oczywiście należy działać wybiórczo, ale w mojej ocenie niedocenianą branżą są deweloperzy. Preferowałbym te spółki, które nie finansują się długiem, posiadają gotówkę i inwestują ją w zakup tańszych gruntów, co powinno mieć pozytywne przełożenie na przyszłe wyniki. Wśród takich deweloperów można wymienić Robyg oraz Dom Development. Warto też przyglądać się eksporterom, który mają dobrze zdywersyfikowaną sprzedaż pod względem geograficznym. – ocenia Marcin Bogusz, doradca inwestycyjny DM AmerBrokers.
Powodów do optymizmu można doszukać się także w technicznej stronie indeksu. Ekspert z SGH liczy w lipcu na co najmniej korektę wzrostową i ruch w kierunku 2.330 pkt. Ważnym wsparciem dla WIG20 powinien okazać się poziom 2.090 pkt. Próbkę swoich możliwości indeks dał już w piątek solidnymi wzrostami.
– W czerwcu WIG20 przełamał linię trendu wzrostowego na 2.300 pkt. W czwartek indeks testował wsparcie na 2.142 pkt. Kolejne poziomy ważne z punktu widzenia obrony znajdują się na 2.089 pkt. i 2.009 pkt. Z drugiej strony najważniejsze opory położone są na 2.263 pkt., 2.300 pkt. i 2.412 pkt. Wskaźniki są już mocno wyprzedane, co może sygnalizować, że fala spadkowa już się kończy. Do tego wskaźnik Akumulacja/Dystrybucja potwierdza wyhamowanie podaży. Dlatego spodziewałbym się w lipcu co najmniej korekty wzrostowej. Z Fibonacciego można oszacować, że zatrzymanie nastąpi na poziomie 2.090 pkt. i tam będzie budowane dno (potwierdzeniem tego poziomu jako wsparcia jest też dno 2.098 pkt. z 2012 r.). Później ruch może iść w kierunku 2.250 pkt., a następnie 2.330 pkt. – mówi Krzysztof Borowski, ekspert Katedry Bankowości SGH.
Kliknij aby powiększyć
>> Przecena sprowadziła kursy poszczególnych blue chipów do poziomów nienotowanych od wielu miesięcy. >> Wszystkie spółki z indeksu WIG20 wraz z analizą wskaźnikową znajdziesz w jednym miejscu.
