W piątek notowania ropy Brent spadły poniżej 100 dolarów, taka sytuacja miała ostatni raz miejsce w październiku 2011 roku. Korekta na ropie trwa już od wielu tygodni – jej notowania straciły ponad 22 proc. od marcowych szczytów w tym roku. W poniedziałek byliśmy świadkami dalszych nerwowych ruchów na kursie tego surowca. Groźnie wygląda też majowa statystyka, gdzie ropa potaniała o 19 dolarów, co był najwyższym spadkiem od października 2008 roku.
Z całą pewnością negatywny wpływ na kurs ropy mają kolejne fatalne dane makro ze światowej gospodarki. Do tego dochodzi postępujące umocnienie dolara, rekordowo wysoki poziom produkcji ropy w Arabii Saudyjskiej i rosnące zapasy surowca wobec obaw o popytową stronę rynku.
– Rynek przypomniał sobie, że problemy Europy nie kończą się na Grecji. Pieniędzy brakuje również Hiszpanii, dlatego teraz pojawiają się komentarze, że to ten kraj opuści strefę euro. Rośnie awersja do ryzyka. Poza Europą martwić zaczyna coraz bardziej sytuacja gospodarcza USA i Chin, czyli dwóch największych konsumentów ropy na świecie – kraje te odpowiadają za 32 proc. ogólnoświatowej konsumpcji paliw. Chiński indeks PMI w maju spadł do 50,4 pkt. i oparł się na krawędzi psychologicznego poziomu 50 pkt. Tempo wzrostu produkcji było natomiast najniższe od pięciu miesięcy. Słabe dane znajdują swój wyraz w obawach o tempo wzrostu światowej konsumpcji ropy, ponieważ same Chiny odpowiadały w ostatnich latach za prawie 45 proc. ogólnoświatowego wzrostu konsumpcji ropy. – podkreśla Urszula Cieślak, analityk BM Reflex.
Kliknij aby powiększyć
>> Zobacz co ważnego czeka nas w rozpoczętym miesiącu. >> Co dalej z giełdą – prognozy na czerwiec.
Należy zaznaczyć, że od 2009 roku światowy popyt na ropę wzrósł o 3,9 mln bbl do 89,4 mln bbl/d w I kwartale tego roku. W tym samym okresie chińska konsumpcja ropy zwiększyła się o 1,8 mln bbl/d. Niestety prognozy zakładają ograniczenie popytu. Zgodnie z szacunkami MAE, drugi kwartał 2012 roku przyniesie spadek światowego popytu na ropę do najniższego poziomu od IV kwartału 2010 roku. Amerykański popyt na ten surowiec spadł w ostatnim tygodniu do 18,3 mln bbl i w porównaniu z rokiem ubiegłym jest 4,2 proc. niższy. Zapasy ropy w USA natomiast wzrosły już do 384,7 mln bbl i jest to najwyższy poziom od połowy 1990 roku, przy czym do historycznie rekordowego poziomu pozostało tylko 8 mln bbl.
Do tego ryzyko geopolityczne związane z podażową stroną rynku i sankcjami wobec Iranu póki co zeszło na dalszy plan. Wcześniej to wieści z tego kraju trzymały w szachu notowania ropy.
– Teraz notowania ropy tracą swoją premię, jaką wcześniej miały w stosunku do innych surowców. Premia wynikała z ryzyk głównie związanych z niepewnością dotyczącą Libii oraz Iranu. Premia była na tyle duża, że potencjał do spadków jeszcze istnieje. Notowaniom nie służy rosnąca podaż ropy, wzrost zapasów i słaby popyt. – wskazuje Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku.
Patrząc na wszystkie te czynniki, realny staje się scenariusz dalszej przeceny ropy. Wnioski z analizy technicznej cen ropy również na to wskazują.
– Surowce są w odwrocie i na razie więcej przemawia za kontynuacją spadku notowań ropy. Ważne wsparcie znajduje się w okolicach 98-99 USD/baryłkę. Jeśli ono padnie, to możliwy jest ruch w kierunku 94 dolarów. Natomiast w scenariuszu bardziej pesymistycznym niewykluczone jest zejście w pobliże 85 dolarów. – mówi Przemysław Smoliński, analityk DM PKO BP.
Do tej pory wysokie ceny ropy dławiły wiele spółek, dla których stanowiły ona duży koszt w procesie produkcji. Wśród potencjalnych beneficjentów tańszej ropy jest sektor gumowy.
– Ropa jest surowcem na bazie, którego powstaje sporo chemicznych półproduktów i stąd jej notowania mają duże znaczenie dla sporej grupy spółek zajmujących się przetwórstwem przemysłowym. Dlatego dla niektórych pojawia się szansa na poprawę marż, jednak pod warunkiem, że w gospodarce nie dojdzie do dramatu i eksport pozostanie silny. Jednym z beneficjentów taniejącej ropy może być Sanok. Spółka ma dobrze zdywersyfikowaną produkcję i grupę odbiorców. To pozwala jej na osiąganie dobrych wyników, w których nie widać spowolnienia gospodarczego. Wydawać by się mogło, że kolejnym beneficjentem powinna być Dębica. Jednak tu występuje problem po stronie przychodów. W tym roku Goodyear, który jest głównym odbiorcą wyrobów spółki już dwukrotnie przycinał swoje zamówienia. – uważa Grzegorz Pułkotycki z DM BZ WBK.
To nie są jedyne spółki dla których cena ropy odgrywa duże znaczenie. Żywo zainteresowane niskim kursem tego surowca powinny być giełdowe spółki przemysłowe działające w przetwórstwie tworzyw sztucznych, a także w sektorze motoryzacyjnym i AGD.
– Spadające notowania ropy powinny obniżać koszty spółkom dla których produkty ropopochodne mają istotny udział w kosztach. Tu wymieniłbym m.in. Ergis-Eurofilms, który jest przetwórcą tworzyw sztucznych. W tej grupie widziałbym chociażby Radpol, producenta rur na bazie materiałów ropopochodnych. Wcześniej Amica sugerowała, że wysokie ceny ropy podnoszą jej koszty wytwarzania elementów plastikowych. Tu też należy oczekiwać pozytywnego przełożenia. Kolejną spółką, której obniżka cen ropy powinna pomagać jest Boryszew. W tej grupie widoczny powinien być efekt niższych kosztów w sekcji plastikowej, czyli spółkach AKT, Ymos i Theysohn. Trzeba jednak mieć świadomość, że efekt spadających cen ropy nie będzie jednakowy dla wszystkich spółek, dla których stanowi ona koszt. Należy pamiętać, że dla rozliczających się w naszej walucie efekt ten będzie mniejszy w związku z osłabieniem się złotego. – mówi Jakub Szkopek, analityk DI BRE Banku.
>> Poprzednie wiadomości dla spółek z sektora nie były takie optymistyczne. >> Branża motoryzacyjna na zakręcie, spółki łapią gumę.
Wycena ropy ma bezpośrednie znaczenie dla naszych spółek paliwowych. Proste przełożenie to wpływ na przeszacowanie zapasów, ale nie tylko.
– W krótkim terminie spadające ceny ropy mogą negatywnie działać na przeszacowanie zapasów, choć należy pamiętać, że będzie to amortyzowane osłabieniem złotego. W średnim terminie spadek cen ropy nie powinien zaszkodzić Lotosowi i Orlenowi. Rafinerie na drogiej ropie fizycznie nie zarabiałby, bo ciężko było zmieścić marże, co najwyżej sprzyjało to księgowym przeszacowaniom zapasów. Natomiast przecena ropy może trwalej wesprzeć marże rafineryjne. Spadające notowania tego surowca mogą być problemem dla PGNiG, które część zysków generuje z wydobycia. – przyznaje Kamil Kliszcz z DI BRE Banku.
>> Wszystkie giełdowe spółki sektora paliwowego >> znajdziesz i porównasz ich wskaźniki w serwisie StockWatch.pl
