
Źródło: ATTrader.pl
Wreszcie dobre wiadomości. Chiny zdają się wygrywać z covidem, a prezydent Biden rozważa zniesienie części ceł nałożonych przez Trumpa na chińskie produkty, żeby tym sposobem obniżyć ceny towarów w USA, a więc i presję inflacyjną. Jak do tego dołączą jeszcze dane o spadku inflacji w USA, to będzie duża szansa na to, że okres dekoniunktury na giełdach (przynajmniej w krótkim terminie) właśnie się kończy.
Kluczowa dla losów dzisiejszej sesji, ale również tego jakie nastroje będą dominować na globalnych rynkach akcji w kolejnych tygodniach, będą publikowane dziś dane inflacyjne z USA. Rynek oczekuje, że w kwietniu inflacja konsumencka obniży się do 8,1 proc. z 8,5 proc. w marcu, a inflacja bazowa spadnie do 6 proc. z 6,5 proc. Takie, a zwłaszcza jeszcze niższe odczyty, mogą przekonać inwestorów, że szczyt inflacji w USA jest już za nami. Stąd w pełni są też zdyskontowane przyszłe podwyżki stóp procentowych przez Fed, które tę inflację mają w przyszłości sprowadzić do celu. To byłby doskonały pretekst do zmiany nastawienia do akcji. Szczególnie, że spadki na Wall Street trwają już z przerwami prawie 5,5 miesiąca, a na innych giełdach jeszcze dłużej.
Pierwsza połowa środowej sesji upłynęła w Warszawie pod znakiem mieszanych nastrojów, co niestety ponownie plasowało GPW w ogonie europejskich giełd. O godzinie 11:26 indeks WIG20, miał wartość 1.721 pkt. i zyskiwał śladowe 0,13 proc. WIG testował poziom 53.952 pkt. (bez zmian), sWIG80 17.767 pkt. (+0,31 proc.) i tylko mWIG40 spadał o 0,45 proc. do 4.125 pkt., uginając się głownie pod ciężarem taniejących akcji banków i koncernów energetycznych. Dla porównania giełdy w Paryżu i Mediolanie rosły przed południem o ponad 1,9 proc., parkiet w Budapeszcie dobijał do 1,7 proc., w Atenach wzrosty przekraczały 1,2 proc., a we Frankfurcie wzrosty sięgały 1 proc.
Te mieszane nastroje widać było w zachowaniu indeksu blue chipów, gdzie dokładnie połowa spółek taniała, a druga drożała. Wśród tych pierwszych dominowały banki i spółki skarbu państwa. Indeks w górę próbowały ciągnąć natomiast drożejące akcje Dino Polska, KGHM i LPP.
Akcje Dino Polska kontynuują swoje wczorajsze wzrosty. Dziś drożeją o 2,5 proc. do 290,80 zł, po tym jak wczoraj wystrzeliły o 6,14 proc., z nawiązką odrabiając straty z dnia poprzedniego i jak się wydaje, kończąc trwające od początku kwietnia spadki. Jako, że póki co brakuje nowych informacji mogących tłumaczyć ten dwudniowy rajd w górę, więc trzeba przyjąć, że katalizatorem wzrostów okazały się opublikowane 5 maja po sesji dobre wyniki za I kwartał br. Te początkowo zostały zignorowane, ale jak się teraz okazuje, finalnie inwestorzy docenili spółkę, a wyniki stały się katalizatorem odbicia.
Dzisiejszy ruch do góry na akacjach Dino Polska natomiast doskonale tłumaczy analiza techniczna. Na wykresie godzinowym wczoraj została utworzona formacja podwójnego dna z linią szyi na poziomie 282,40 zł. Realizacja minimalnego wzrostu wynikającego z wybicia z tej formacji oznaczać będzie atak na okolice 299 zł. Mając jednak na uwadze, że dziś na tym samym wykresie godzinowym została przełamana ponad 1-miesięczna linia trendu spadkowego, a wczoraj kurs wykonał zwrot powyżej szerokiej strefy wsparcia tworzonej przez dołki z lutego i marca, trzeba się spodziewać znacznie większych wzrostów. Minimum do 320 zł.
Dino Polska w największym stopniu dokłada się do wzrostu indeksu WIG20. Jest też najchętniej handlowaną dziś spółką. Na drugim miejscu, zarówno jeżeli chodzi o pozytywny wpływ na WIG20, jak i na obroty, jest KGHM.
Miedziowy koncern drożej o 2,05 proc. do 119,40 zł, odreagowując ostatnią serię 6. kolejnych spadkowych sesji i przecenę akcji w ostatnim miesiącu aż o ponad 31 proc. To odbicie na akcjach dodatkowo napędza podobne odbicie cen miedzi na świecie. Dziś za tonę tego metalu trzeba zapłacić 9.345 dolarów, wobec poniedziałkowego dołka na 9.128 dolarów i prawie 10,5 tys. dolarów jeszcze 19 kwietnia.
Jutro po sesji KGHM opublikuje wyniki finansowe za I kwartał 2022 roku. Analitycy szacują, że spółka zamknęła go zyskiem netto na poziomie ponad 1,49 mld zł wobec 1,37 mld zł rok wcześniej. Zysk EBITDA miał wg prognoz wzrosnąć do 2,94 mld zł z 2,61 mld zł, a przychody do 8,38 mld zł z 6,75 mld zł.
Dziś po sesji raport kwartalny opublikuje natomiast Cyfrowy Polsat. Rynek szacuje, że w pierwszych trzech miesiącach roku spółka wypracowała 174 mln zł zysku netto, co oznacza spadek wobec poziomu sprzed roku, gdy sięgnął on 390 mln zł. Przyczynić się do tego miały wyższe koszty. Zysk EBITDA wg prognoz spadnie do 779 mln zł z 1083 mln zł rok wcześniej, a przychody wyniosą 2,96 mld zł wobec 2,99 mld zł przed rokiem. Akcje Cyfrowego Polsatu dziś praktycznie stoją w miejscu. Przed południem za jedną trzeba było zapłacić 23,32 zł wobec 23,44 zł wczoraj na zamknięciu sesji.
Na szerokim rynku wyróżniała się Grupa Azoty, która w I kwartale ponad 10-krotnie zwiększyła zysk, co inwestorzy nagrodzili wzrostem cen akcji o 3,5 proc. do 40,84 zł. W opisywanym okresie spółka zarobiła netto 882 mln zł wobec 86 mln zł rok wcześniej. Zysk EBITDA sięgnął 1,335 mld zł i przekroczył rynkowe oczekiwania na poziomie 1 mld zł, a przychody wzrosły do 6,83 mld zł, podczas gdy prognozy zakładały przychody na poziomie 6,54 mld zł.
Takich gorących spółek jest dziś znacznie więcej. „Skaner” na stronie Stockwatch.pl każe zwrócić uwagę m.in. na CI Games (+9,12 proc.), Grodno (+7,65 proc.), Ambrę (-4,5 proc.), Onde (-3,42 proc.), czy LPP (+3,97 proc.), które jest najmocniej dziś rosnącą spółką w indeksie WIG20.

Gorące wzrosty na GPW. Kliknij, aby powiększyć.