Źródło: ATTrader
W środę rano minister zdrowia potwierdził pierwszy w Polsce przypadek osoby zarażonej koronawirusem. Nie wywołało to jednak panicznej przeceny na warszawskiej giełdzie. I taki stan utrzyma się aż do momentu, gdy liczba zachorowań nie zacznie szybko rosnąć. Nie oznacza to jednak, że epidemia koronawirusa nie będzie miała wpływu na decyzje inwestorów. Będzie, ale podobnie jak w poprzednich dniach, ich źródłem będą informacje płynące ze świata.
Środowa sesja na GPW rozpoczęła się od niewielkich spadków indeksów, które jednak dość szybko wróciły w okolice wczorajszego zamknięcia. O godzinie 12:30 indeks WIG20 miał wartość 1.885 pkt. (-0,24 proc.), mWIG40 3.733 pkt. (-0,35 proc.), a sWIG80 12.046 pkt. (+0,3 proc.).
Poranne cofnięcie indeksów było sprowokowane nie tylko informacją o koronawirusie w Polsce. Pretekstem do spadków była wczorajsza wyprzedaż na Wall Street, która wywołała decyzja amerykańskiej Rezerwy Federalnej o awaryjnej obniżce stóp procentowych o 50 punktów bazowych. Główne indeksy po cięciu stóp procentowych zamiast wzrosnąć, zanurkowały po prawie 3 proc. (S&P500 -2,81 proc.; Nasdaq -2,99 proc.).
To, że poranne spadki nie pogłębiły się, a indeksy w Warszawie wróciły w okolicę poziomów z wtorku, to już głównie zasługa lepszych nastrojów na giełdach światowych. Najpierw wzrosty na większości azjatyckich parkietów, teraz wzrosty w Europie, a także rosnące o 2 proc. kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy, powstrzymują inwestorów od realizacji zysków, a niektórych być może zachęcają do kupna akcji. O tym, czy jest to słuszna strategia, przekonamy się dopiero pod koniec sesji, gdy na dobre rozpocznie się handel na Wall Street. Jeżeli Amerykanie potwierdzą, że wczorajsza wyprzedaż była wypadkiem przy pracy, to warszawski parkiet również mocniej ruszy do góry, a WIG20 stanie przed szansą powrotu powyżej 1.900 pkt. W innym wypadku sesja może skończyć się mocniejszymi spadkami na GPW, a obserwowana od początku tygodnia poprawa nastrojów, przejdzie do historii.
Na GPW wciąż rozgrywane są spółki, z którymi inwestorzy wiążą temat koronawirusa. Dziś najmocniej wyróżniają się walory Harper Hygienics, producenta produktów kosmetyczno-higienicznych. Drożeją one o 28,48 proc. do 2,12 zł. Swoją koronahossę wciąż kontynuuje również Mercator Medical (+8,59 proc.) i Cormay (+7,87 proc.).
W gronie warszawskich blue chipów najwięcej emocji wywołuje mBank. Jego akcje tanieją o 3,69 proc. do 318,20 zł, po tym jak wczoraj wystrzeliły w górę o 11,32 proc. Spadek to jednak coś więcej niż zwykła realizacja zysków. Inwestorzy sprzedają akcje po doniesieniach Pulsu Biznesu, że niemiecki Commerzbank prawdopodobnie nie sprzeda mBanku, bo oferta Pekao okazała się daleka od wymarzonej.
Odchodząc nieco od spółek aktualnie notowanych przy ulicy Książęcej, ale pozostając w tym temacie, warto wspomnieć, że na giełdę wybiera się kolejna gamingowa spółka. Jest nią Game Operators, który specjalizuje się w produkcji gier typu menadżer/symulator. Jedną z nich jest „911 Operator”. Spółka poinformowała, że zapisy dla inwestorów indywidualnych ruszają od 5 marca i potrwają do 11 marca. Games Operators nie boi się ostatniej dekoniunktury wywołanej epidemią koronawirusa i chce pozyskać 7 mln zł. Kwota ta zostanie przeznaczona na wyprodukowanie 7-14 gier na PC. Cena maksymalna akcji została ustalona na poziomie 28,50 zł.
