
Mapa rynku.
W weekend trzy osoby zmarły w Chinach na Covid-19. Były to pierwsze takie zgony od maja br. W efekcie chińskie władze zwiększyły pandemiczne restrykcje, a inwestorzy giełdowi pozbawieni zostali nadziei na to, że wkrótce Pekin powoli zacznie odchodzić od polityki zero-COVID, jednocześnie wspierając słabnącą chińską gospodarką. Tym samym zniknął jeden z czynników, który napędzał giełdy na przełomie października i listopada.
Obawy o sytuację w Chinach psują w poniedziałek nastroje na większości europejskich parkietów. Nie pomogły nawet opublikowane rano, dużo lepsze od prognoz, dane o inflacji producenckiej (PPI) w Niemczech. Ta niespodziewanie spadła w październiku do 34,5 proc. z 45,8 proc. R/R we wrześniu, zostawiając w tyle rynkowe prognozy na poziomie 41,5 proc. Dodatkowo w relacji miesięcznej inflacja PPI znalazła się poniżej zera pierwszy raz od maja 2020 roku. To wszystko doskonale wpisuje się we wcześniejsze dane z Europy, które sugerują inflacyjny zwrot. Prawdopodobnie zobaczmy go już w przyszłym tygodniu, gdy zostaną opublikowane pierwsze dane o inflacji konsumenckiej w listopadzie.
Doniesienia z Chin, ale też mocniejszy dolar i taniejące surowce, psują w poniedziałek nastroje w Warszawie. Nie można jednak mówić o dużym strachu. Raczej o małym kroku w tył. O strategicznym wycofaniu się na niższe poziomy i obserwacja rozwoju sytuacji.
O godzinie 11:02 indeks WIG20 cofał się o 0,63 proc. do 1.696 pkt., trzeci kolejny dzień próbując na trwałe zejść poniżej 1.700 pkt. i domknąć niewielką lukę hossy z poprzedniego poniedziałku na poziomie 1.690-1.697 pkt. Gdyby do tego doszło to kolejnej linii obrony należałoby szukać w okolicy 1.637-1.650 pkt. Tam już należałoby oczekiwać bardziej aktywnego popytu.
Podobnej skali spadków co indeks blue chipów doświadcza dziś szeroki WIG, który po pierwszych dwóch godzinach notowań tracił 0,57 proc. i cofnął się do 54.578 pkt. mWIG40 spadał o 0,65 proc. do 3.946 pkt., a sWIG80 rósł śladowe 0,1 proc. i miał wartość 17.203 pkt.
W gronie największych spółek pozytywnie wyróżniało się Pepco, które nie tylko najmocniej rosło (40,86 zł; +3,29 proc.), ale też było wśród liderów obrotów. Rano kurs zaatakował poziom 42,64 zł, testując poziomy nieoglądane od ponad pół roku. Impulsem do zwyżki stała się podniesiona rekomendacja od analityka Goldman Sachs, który teraz zaleca kupować te akcje z ceną docelową na poziomie 62 zł.
Najsłabiej radził sobie CD Projekt. Kurs gamingowej spółki spadał o 4,23 proc. do 138,86 zł, kontynuując przecenę zainicjowaną w ostatnich dwóch godzinach piątkowej sesji, po tym jak wcześniej akcje te zaatakowały poziom 153,50 zł i były wycenione najwyżej od połowy kwietnia. Spadki CD Projektu to na tę chwilę zwykła realizacja zysków, podsycana prawdopodobnie przez większą aktywność funduszy shortujących tę spółką. Technicznym pretekstem do spadków może być piątkowa formacja spadającej gwiazdy. Inni jako taki pretekst mogą traktować informację, że przygotowywana nowelizacja prawa autorskiego, może stanowić przeszkodę w funkcjonowaniu branży gamingowej w Polsce. Aczkolwiek do tego ostatniego nie należy się zbytnio przywiązywać, bo gdyby faktycznie stanowiło to realne ryzyko to równie mocno w dół traciłaby cała branża, a nie tylko CD Projekt.
Pepco i CD Projekt są w TOP3 najmocniej handlowanych spółek w przedpołudniowej części sesji na GPW. Trzecią spółką jest KGHM. Akcje miedziowego giganta tanieją dziś o 2,63 proc. do 110,95 zł i generują drugie najwyższe obroty. To też 5. kolejna spadkowa sesja. Notowania koncernu w dół ciągną oczywiście spadki cen miedzi, które dziś zaliczają 6. kolejną spadkową sesję, wracając w okolice 7930 dolarów. Dodatkowo od tygodnia tanieje również srebro, co także ciąży notowaniom KGHM-u.
Spadające ceny surowców dołują dziś też notowania JSW, którego kurs spada o 2,76 proc. do 45,09 zł.
Na szerokim rynku spory spadek zalicza STS Holding. Kurs spada o 4,14 proc. do 16,20 zł. Piątkowy nieudany atak na poziomy powyżej 17 zł i wyrysowana wówczas podażowa świeca na wykresie dziennym niewątpliwie zachęcają do realizacji zysków, ale jeszcze mocnie zachęca chyba mniejsze od oczekiwań zainteresowanie rozpoczętym mundialem w Katarze, co może oznaczać oczekiwane mniejsze obroty tego polskiego bukmachera.
Obserwowane w ostatnich dniach pogorszenie nastrojów przy ulicy Książęcej z pewnością przełożyło się na poniedziałkowy słabszy debiut spółki Kubota na rynku NewConnect. Pierwsze transakcje zawarto po 10 zł, czyli o 23,08 proc. poniżej ceny odniesienia wyznaczonej na poziomie 13 zł. Kubota jest 379. spółką notowaną na „małej giełdzie”.