Giełdowi inwestorzy nie mogą się otrząsnąć po czarnym czwartku. Dziś nadal spadamy i jesteśmy jedną z nielicznych giełd, która nie ma siły odbić się po wczorajszym tąpnięciu. Polskie akcje nadal nikogo nie interesują, ciekawsze są chwilowo spółki na innych parkietach – też mocno przecenione. Nieco lepiej zachowuje się nasza waluta, która przynajmniej w niewielkim stopniu próbuje odrabiać straty, jakie poniosła w ostatnich dniach. Tylko w tym tygodniu złoty osłabił się do euro o około 20 gr.
– Mamy do czynienia z masową ucieczką z kapitału z rynków wschodzących. Tempo przeceny walut w ostatnim czasie jest podobne na większości tych rynków. W podobnej skali traci meksykańskie peso, brazylijski real i polski złoty. Sytuacja wydaje się bardzo poważna i w takich momentach trudno prognozować, kiedy skończy się panika. Mamy mechaniczną ucieczkę z rynków i fundamenty nie grają roli, choć złoty jest niedowartościowany. Wszystko jest możliwe, realny jest nawet poziom 5 zł za euro. Fundamentalna wartość złotego to poziom około 4 zł. – uważa Przemysław Kwiecień, główny analityk BM XTB.
Przed południem kurs euro trzymał poziom 4,49 zł, czyli blisko swojego 27-miesięcznego szczytu ustanowionego wczoraj. Na szczytowych poziomach są także nasze CDS-y, czyli instrumenty oparte o ryzyko niewypłacalności Polski. Wczoraj wycena ubezpieczenie polskich obligacji pięcioletnich wyniosła 274 punktów bazowych. To oznacza rekordowy poziom naszych CDS-ów. Wycena ubezpieczenia polskich obligacji dziesięcioletnich wynosiła wczoraj 246 pkt.
– CDS-y są na wysokim poziomie. Można powiedzieć, że płacimy wysoką cenę za europejskie kraje, które znalazły się w sporych opałach. Przypomnę, że jeszcze w maju ubezpieczenie dziesięciolatków wyceniane było na około 150 pkt. – podkreśla Przemysław Kwiecień.
Marnym pocieszeniem jest fakt, że historyczne rekordy notują też CDS-y takich mocarstw jak Niemcy czy Francja.
Surowce nie oparły się mocnym zawirowaniom na rynkach finansowych.
– Głównym katalizatorem spadków na surowcach jest umacniający się dolar. Widać nienajlepszy sentyment do metali strategicznych. Dlatego tu spodziewam się kontynuacji spadków. Jednak spadki będą wykorzystywane przez producentów do tańszych zakupów. Podobnie może być na rynku zbóż, gdzie z przeceny będą korzystały rządy poszczególnych państw i będą dokonywały interwencyjnych zakupów. Jeśli chodzi o ropę Brent, to może ona spaść na moment poniżej 100 dolarów za baryłkę. Tu jednak OPEC może trzymać rękę na pulsie i dbać o cenę powyżej 100 dolarów – ocenia Wojciech Szymon Kowalski, analityk EFIX Dom Maklerski.
Miedź spadła do najniższej wyceny od roku. Lepiej ma się ropa Brent, której kurs zjechał w pobliże ostatnich dołków z sierpnia.