Fatalne w skutkach okazały się rządowe zapowiedzi ostatecznych zmian w systemie emerytalnym. Już wczoraj polski rynek nabrał wody, natomiast w czwartek poszedł w pełne zanurzenie, dokładając ponad 6 proc. na minusie do środowego wyniku -2,5 proc. Podobnie tracą indeksy małych i średnich spółek. Warto przypomnieć, że po raz ostatni WIG stracił ponad 6 proc. na sesji 22 września 2011 roku. Jest to 66. sesja w historii GPW, kiedy przecena wyniosła co najmniej 5 proc. i więcej.
Inwestorom nie podoba się m. in tak zwana dobrowolność składki do OFE. W praktyce klienci będą mieli trzy miesiące na to, aby zadeklarować czy przekazywać składkę do Otwartego Funduszu Emerytalnego, w przeciwnym razie zostanie automatycznie przeniesiona do ZUS. Składka ma wynieść 2,92 proc., czyli nieznacznie więcej od obecnej. Na rynek padł blady strach o przyszłość funduszy, które mają w dyspozycji akcje warte ponad 100 mld zł i będą miały wiele powodów, żeby je wysypywać.
– Wariant zmian OFE zaproponowany przez premiera co do części obligacyjnej wydaje się zgodny z oczekiwaniami, natomiast propozycje dotyczące akcyjnej rodzą szereg wątpliwości, które rynek zinterpretował negatywnie. Pseudo dobrowolność przy pozostawieniu akcji w OFE czy przeniesieniu do ZUS są traktowane jako rozłożona w czasie marginalizacja znaczenia OFE mierzona aktywami pod zarządzaniem – w 2014 r. można oczekiwać przewagi odpływów nad napływami do OFE. W dłuższym terminie spadek premii (za OFE) w wycenach akcji mogłoby zachęcić inwestorów zagranicznych do większej aktywności na GPW. – ocenia Sobiesław Kozłowski, analityk DM Dom Maklerski Raiffeisen Bank Polska.
>> O wpływie planowanych zmian na giełdę pisaliśmy pierwszy raz już w styczniu 2011 roku. >> Sprawdź: Zmiany w OFE oznaczają demontaż systemu emerytalnego.
Na razie jednak na parkiecie leje się krew. Wśród dużych spółek szczególnie mocno obrywają banki, co w dużym stopniu rzutuje na dzisiejsze rozmiary przeceny na indeksie WIG20. Analitycy oceniają, że zaproponowane zmiany w funkcjonowaniu systemu emerytalnego są mocno negatywne dla krajowego sektora bankowego. Eksperci obawiają się m.in. spadku zysków generowanych w bankowych PTE i domach maklerskich oraz utraty obecnej premii w wycenie sektora względem konkurentów z zagranicy. Jest też inny czynnik, który przesądza o mocnym spadku notowań instytucji finansowych.
– Zaproponowana przez rząd decyzja w sprawie przyszłości OFE mieści się w ramach zaproponowanych wcześniej scenariuszy. Niemniej zagrały emocje i obserwujemy bardzo silną, wręcz paniczną przecenę. Mocno tracą przede wszystkim banki. Należy jednak pamiętać, że wcześniej sektor ten zanotował mocne wzrosty – WIG-Banki od początku lipca do połowy sierpnia zyskał 21 proc. Teraz mamy do czynienia z odwrotem – inwestorzy realizują zyski wyprzedając akcje banków, które na tle ich zagranicznych odpowiedników były już relatywnie drogie. Inna kwestia to fakt często sporego udziału OFE w ich akcjonariacie. Duże spadki na Handlowym czy PZU to z kolei efekt wzrostu rentowności obligacji do rekordowych poziomów. W obu instytucjach portfel obligacji ma znaczący wpływ na ich wyniki. – mówi Grzegorz Pułkotycki, Zastępca Dyrektora Departamentu Doradztwa Inwestycyjnego DM BZWBK.
Dziś masową realizację zysków widać także na akcjach wielu mniejszych spółek, które mają za sobą letnią hossę. Tracą między innymi spółki z sektora modowego: LPP, CCC i Vistula. Czarny czwartek boleśnie daje się we znaki także Eko Exportowi, Hawe i CD Projektowi.
Na rynku nie brakuje głosów, że to fundusze emerytalne rzuciły się do wyprzedaży, aby demonstracją siły dać rządowi jasny przekaz co myślą o zaproponowanych zmianach. Pojawiają się także opinie o wychodzeniu z rynku zagranicznych inwestorów. Z drugiej strony mocna przecena może wywoływać pokusy po stronie kupujących. Jednak eksperci radzą jeszcze poczekać.
– Nie łapałbym spadających noży i poczekałbym na sesję odwrotu. Jest niebezpiecznie, bo zagranica wyprzedaje. Należy mieć świadomość, że wycofanie kapitału z dużych spółek negatywnie wpłynie na notowania mniejszych emitentów. Ważne będzie co zrobią teraz fundusze inwestycyjne, które ostatnio dostały sporo gotówki od indywidualnych inwestorów. Niewykluczone, że mogą okazać się wsparciem dla rynku. W mojej ocenie to wszystko może przekształcić się w trend boczny, który potrwa do ostatecznych rozstrzygnięć w sprawie OFE.- ocenia Łukasz Rosiński, dyrektor zarządzający Infinity8.
Na dzisiejsze tąpnięcie warto jeszcze popatrzeć przez pryzmat tego co stało się na polskim rynku w kwietniu i czerwcu. Wówczas też doszło do negatywnej reakcji na zapowiedzi demontażu OFE. Później za każdym razem rynek odbijał. Szczególnie wymowna była reakcja czerwcowa. Indeks WIG20 najpierw stracił 13 proc., a następnie wszystko odrobił w wakacje.
– Negatywna reakcja rynku jest podobna do tej, którą już obserwowaliśmy w kwietniu i czerwcu, także w kontekście zmian OFE. Analogicznie do tamtych korekt rynek powinien wrócić do normalności. Jednak tym razem kształtowanie dołków może się nieco przedłużyć w związku ze spodziewaną korektą na Wall Street, w kontekście oczekiwanego ograniczenia skupu obligacji przez Fed. W mojej ocenie dopiero listopad i grudzień powinny przynieść na GPW powrót do trendu wzrostowego. Dlatego jeśli ktoś racjonalnie inwestuje, powinien wykorzystać przecenę do akumulacji akcji. Późniejszym zwyżkom powinny sprzyjać niskie stopy procentowe oraz obserwowany początek ożywienia gospodarczego. – mówi Grzegorz Pułkotycki.