
(Fot. spółka)
– Uchwała poprzedzona została szczegółową analizą renomowanej firmy doradczej, na podstawie której Zarząd Grupy Azoty uznał potencjalną sprzedaż Grupy Azoty Zakłady Azotowe „Puławy” za niezasadną – tłumaczy spółka chemiczna w najnowszym komunikacie.
Jak dodała spółka, wpływ na decyzję miała m.in. koncepcja budowy wartości grupy kapitałowej, przygotowana przez niezależnego doradcę, a także rekomendacja Komitetu Sterującego Projektem.
– Zakończone przez zewnętrzną firmę doradczą analizy, uwzględniające uwarunkowania rynkowe i płynące z nich jednoznaczne rekomendacje o charakterze strategicznym, nie dają podstaw do kontynuowania rozmów dotyczących potencjalnej akwizycji Grupy Azoty Puławy przez Orlen S.A. Kontynuujemy dalsze, szersze analizy, które pozwolą opracować kolejne działania prowadzące do powrotu grupy kapitałowej na ścieżkę odbudowy jej wartości rynkowej. Równolegle realizujemy działania nastawione na dalszą optymalizację naszych biznesów oraz kontynuujemy rozmowy z instytucjami finansującymi. Stale monitorujemy rynek i dostosowujemy produkcję do aktualnego zapotrzebowania, które sukcesywnie w ostatnich miesiącach rośnie – mówi Marek Wadowski, wiceprezes zarządu Grupy Azoty SA.
Orlen nie zmonopolizuje produkcji nawozów w Polsce?
Przypomnijmy, w czerwcu br. Orlen ogłosił, że chce kupić Zakłady Azotowe Puławy i podpisał dokument o zachowaniu poufności z Grupą Azoty w tej sprawie. Transakcja miała zostać zamknięta jeszcze w tym roku. W międzyczasie prezes Orlenu Daniel Obajtek twierdził, że „ZA Puławy nie mają przyszłości poza Grupą Orlen”. Przejmując puławskie zakłady Orlen wzmocniłby swój segment nawozowy, który obecnie w grupie stanowi Anwil (drugi największy w Polsce producent nawozów). Gdyby do transakcji doszło, Orlen praktycznie zmonopolizowałby rynek nawozów w kraju.
Przejęcie Puław przez Orlen było tłumaczone jako sposób na ratowanie spółki z opresji. Zakłady Azotowe Puławy z uwagi na zawirowania rynkowe i przede wszystkim zawieszenie ceł antydumpingowych na import mocznika i amoniaku, przechodzą jeden z najgorszych okresów w swojej historii. Narastająco po trzech kwartałach ZA Puławy miały blisko 660 mln zł skonsolidowanej straty netto przypisanej akcjonariuszom jednostki dominującej wobec 802 mln zł zysku rok wcześniej, przy przychodach ze sprzedaży w wysokości 3,4 mld zł w porównaniu z 7,04 mld zł rok wcześniej. Strata EBITDA sięgnęła 480,35 mln zł wobec 1.072,37 mln zł zysku w tym ujęciu rok wcześniej.
Pierwsze symptomy ożywienia popytu na nawozy pojawiły się dopiero w III kw. br. Ceny saletry amonowej w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego były co prawda niższe o 37 proc., natomiast mocznika o 54 proc., ale widać było odbicie względem poprzedniego kwartału – w przypadku saletry obserwowano wzrost cen o 27 proc., natomiast mocznika o 17 proc. Wyższy popyt przełożył się na moce produkcyjne. W sierpniu i wrześniu produkcja w ZA Puławy była wyższa r/r, a poziom produkcji we wrześniu niemal taki sam jak w styczniu. Podobne tendencje obserwowaliśmy w moczniku. Niestety cały czas spółka nie produkuje praktycznie kaprolaktamu, a produkcja melaminy była mocno ograniczona (w listopadzie jej zaprzestano na skutek problemów technicznych).
W poniedziałek akcje Puław traciły na wartości sięgając poziomów najniższych od lutego 2022 r. Finalnie kurs odbił i zamknął sesję wzrostem o blisko 1 proc. do 62,60 zł.