Tegoroczne zachowanie rynku jest pochodną nerwowych ruchów na akcjach lokomotyw naszego parkietu. Do tej pory szczególne emocje towarzyszyły spółkom, których biznes stoi na surowcach, ale w czwartek nowym negatywnym czynnikiem okazała się sytuacja walutowa. Gwałtowne osłabienie franka doprowadziło do panicznej wyprzedaży akcji banków, które mają dużą wagę w warszawskich indeksach. W efekcie WIG20 zakończył dzień z wynikiem -3,06 proc., a WIG -2,49 proc.
Winnym zamieszania jest Narodowy Bank Szwajcarii (SNB), który zniósł minimalny kurs wymiany franka. Wcześniej SNB utrzymywał limit kursu franka na poziomie 1,20 za euro od 6 września 2011 r. Po czwartkowej decyzji EUR/CHF spadał nawet o 30 proc. Silne umocnienie było też widoczne względem naszej waluty. Kurs w mgnieniu oka skoczył z 3,54 zł do prawie 5 zł. Jednak w południe zaczął się stabilizować w okolicach 4,20 zł. Równolegle Szwajcarzy zdecydowali o radykalnym obniżeniu stóp procentowych. Ruch rzędu 50 p.b. może nie wygląda na ogromny, ale przy poziomie -0,25 proc. oznacza to konieczność płacenia przez banki 0,75 proc. rocznie za trzymanie pieniędzy w banku centralnym. Jednocześnie celem dla 3-miesięcznego LIBORu jest teraz -0,25 do -1,25 proc. >> Zobacz także: Krajobraz rynków po szokującej decyzji szwajcarskiego banku
Pokłosiem tego obrotu spraw jest bardzo silna przecena na szwajcarskiej giełdzie, gdzie indeks SMI tracił nawet ponad 10 proc. Rykoszetem oberwała też GPW. Indeks WIG20 momentalnie przysiadł o 2,5 proc. Towarzyszyły temu bardzo wysokie obroty.
– Szok, wstrząs, niedowierzanie. Tymi słowami trzeba określić to, co dzieje się na rynku dziś przed południem. Decyzja SNB, aby porzucić obronę kursu 1,20 pozbawiła słów nie tylko polskich kredytobiorców, ale także inwestorów i ekspertów na całym świecie. W powietrzu jest jeszcze sporo kurzu, dlatego ustalenie, ile ma tak naprawdę kosztować frank zajmie trochę czasu. (…) Należałoby spodziewać się, że EUR/CHF będzie szukał krótkoterminowej równowagi pomiędzy 1 a 1,1. To oznacza CHF/PLN w okolicach 4,10-4,20. W nieco dłuższym okresie frank może zacząć delikatnie tracić wobec euro ze względu na fakt silnie negatywnych stóp i być może sprowadzi to notowania CHF/PLN poniżej 4,0. Kurs 3,55, który mieliśmy jeszcze dziś rano szybko jednak nie wróci. – ocenia Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers DM.

W trakcie dzisiejszej sesji kurs CHF/PLN wzrósł do historycznych maksimów w reakcji na załamanie się kursu EUR/CHF. (Źródło: bossafx.pl)
Inwestorzy świadomi, że banki mają w bilansach istotne pozycje związane z kredytami we frankach, rzucili się do masowej wyprzedaży. W efekcie tuzy parkietu – PKO BP i Pekao – straciły odpowiednio 6,5 proc. i 2,75 proc. Największą ekspozycję na kredyty we frankach ma Millennium, Getin Noble Bank oraz PKO BP. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego kredyty mieszkaniowe gospodarstw domowych udzielone we franku szwajcarskim na koniec listopada miały wartość 130,9 mld zł, zgodnie z kursem na koniec listopada.
– Inwestorzy zareagowali na decyzję SNB paniczną wyprzedażą akcji banków. To może sugerować, że czeka nas okres większych wahań na kursach banków. Jeśli chodzi o zachowanie notowań franka to myślę, że jest to reakcja krótkoterminowa. Wkrótce spodziewam się stabilizacji. – tłumaczy Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM.
Natomiast najbardziej zdołowanym surowcem jest ropa naftowa. W skali ostatniego półrocza jej cena spadła o ponad 50 proc. Balastem dla kursu jest wysoka podaż surowca i małe szanse na ograniczenie produkcji w najbliższych miesiącach. Notowania ropy są kluczowe m.in. dla rodzimych spółek paliwowych. Zdaniem analityków DM mBanku, ostatnie załamanie cen ropy przewartościowuje podejście do spółek z szeroko rozumianego sektora paliwowego. Ich zdaniem notowania surowca ustabilizują się na poziomach niższych niż dotychczas, co znacząco poprawia atrakcyjność inwestycyjną podmiotów zaangażowanych w przerób ropy.
– Znacznie gorzej wyglądają akcje PGNiG, które naszym zdaniem wciąż nie zdyskontowały pogorszenia rentowności w segmencie wydobycia i strat na działalności regulowanej. W ramach E&P ciekawszym wyborem jest MOL, którego wycena odzwierciedla już pogorszenie otoczenia i akcje powinny być traktowane jako specyficzny instrument zabezpieczający przed odbiciem na rynku ropy. – oceniają analitycy DM mBanku.
Z kolei DI Investors, uwzględniając załamanie cen ropy, widzi kilka czynników mogących pozytywnie przełożyć się na wyniki 2015 roku. To m.in. przejęcia w Norwegii, porozumienie z QatarGas, wyższe od spodziewanych taryfy za dystrybucję i ciepło, oraz powolne tempo liberalizacji rynku gazu.
Jednym z największych beneficjentów taniej ropy w regionie jest PKN Orlen. W ocenie ekspertów z DM mBanku decyduje o tym kilka czynników, między innymi znaczna wrażliwość na poprawiające się marże rafineryjne z mocami rzędu 34 mln ton rocznie, ekspozycja na segment detaliczny i rosnące wolumeny stymulowane niskim cenami paliw oraz poprawa konkurencyjności petrochemii opartej na nafcie.
– Dodatkowymi argumentami za inwestycją w PKN jest słaby złoty, perspektywa pozytywnych zaskoczeń na wynikach i rosnącego poziomu FCF, który pozwoli zbliżyć się do 5 proc. stopie dywidendy. Wciąż znaczny potencjał poprawy wyników tkwi też w urynkowieniu cen gazu w Polsce (przy zużyciu 1,6 mld m3 rocznie 10 proc. obniżka to spadek kosztów o 0,2 mld zł). – czytamy w raporcie biura.
W niespełna pół roku akcje PKN Orlen zdrożały ponad 15 proc. Natomiast kurs akcji Lotosu ma za sobą przecenę, co jest pokłosiem mega emisji akcji z prawem poboru. Tymczasem miniony kwartał przyniósł dalszy wzrost marż rafineryjnych w spółce. Zdaniem analityków, wysoki poziom marży oraz niskie ceny ropy naftowej powinny skutkować bardzo dobrymi przepływami gotówkowymi. Natomiast obciążeniem dla wyników może być przeszacowanie w dół wartości zapasów ropy.
Kolejnym hamulcowym naszych lokomotyw jest spadająca cena miedzi. Tąpniecie na kursie surowca – zejście do poziomu z 2009 roku – mocno zaszkodziło notowaniom KGHM, które w szybkim tempie zbliżyły się do 100 zł. Świadomy powagi sytuacji jest zarząd miedziowego kombinatu, który szykuje nową strategię. Tymczasem pierwsze biura maklerskie już reagują na spadającą cenę miedzi i akcji KGHM.
– Podczas gdy ceny miedzi spadły do najniższych poziomów od 5-lat, podnosimy naszą rekomendację na KGHM do neutralnie z redukuj uważając, że ryzyko dalszych spadków cen miedzi jest ograniczone, a umacniający się USD w dużej mierze kompensuje spadki cen surowców. Jednocześnie nieznacznie podwyższamy naszą 12-miesięczną cenę docelową do 109 zł z 107 zł. Przy założeniu cen miedzi na poziomie 5.600 USD/t oraz USD/PLN na 3,66x, oczekujemy spadku skonsolidowanego zysku netto KGHM w 2015 roku o 15 proc. do 2,2 mld zł. Nasz prognozowany zysk netto implikuje mnożnik 2015E P/E na poziomie 9.2x, co odpowiada 3-letniej średniej dla KGHM i 20-proc. dyskontu do międzynarodowych producentów miedzi. Wierzymy, że start komercyjnego wydobycia w Sierra Gorda w 1 poł. 2015 r. może być czynnikiem, który ograniczy skalę dyskonta KGHM do grupy porównywalnej. Oczekujemy dywidendy w wysokości 4,20 zł w 2015 roku, co implikuje stopę dywidendy na poziomie 4,2 proc. – ocenia Piotr Nawrocki z DI Investors.
Wspominając o wpływie surowców na akcje spółek nie można zapomnieć o giełdowych kopalniach. Dołujące ceny węgla nie są na rękę JSW i Bogdance. Perspektywy też wyglądają raczej słabo. W środę analitycy Citigroup obniżyli prognozy na 2015 rok dla cen węgla energetycznego w australijskim porcie Newcastle do 55 USD/t, a dla ceny spot węgla koksowego na 113 USD/t, wobec 122 USD/tonę wcześniej. Dokonano też korekty prognoz na 2016 rok odpowiednio do 64 USD/t z 75 USD/t i do 127 USD/t ze 140 USD/t. Węgiel koksowy to domena JSW, a energetyczny Bogdanki.

Powyżej porównanie zachowania kursów akcji jedenastu omawianych spółek na przestrzeni ostatnich sześciu miesięcy.






















